środa, 10 września 2014

22.

 – Cześć. – Zajrzała do magazynu, gdzie od razu skierował ją Zawadzki. – Pomóc ci? I nie żebym wczoraj chciała to zrobić...
– Dam sobie radę. – Roześmiał się. – Skończysz to? – Podał jej nożyk. – A ja już pójdę to wyrzucić.
– Mhm. – Od razu zabrała się do pracy. Rozcięła taśmy i poskładała kartony, tak by łatwiej było je wynieść do kontenera. – Tam coś jeszcze jest? – Spojrzała na wchodzącego Zduńskiego, wskazując karton pod ścianą.
– Taak. Soki. A jak w domu? – Spojrzał na brunetkę kątem oka.
– Aa... chyba nie chcesz wiedzieć.
– Co jest? Mów!
– To co zawsze. – Wzruszyła ramionami, sięgając po kolejny karton soku i odkładając go na półkę.
– Znowu o pracę?
– Niee. O ciebie.
– Co? – Spojrzał na z nią z niedowierzaniem. – Jak to o mnie? Przecież... twój ojciec mnie nie zna.
– A to nie ma znaczenia. Widział jak mnie odwoziłeś do domu.
– To chyba dobrze? – Zauważył od razu.
– Ważne, że powiedziałam, że pracujemy razem. No a praca w klubie dla mojego ojca znaczy wszystko co najgorsze. – Rozłożyła bezradnie ręce. Chwilę później, spojrzała na chłopaka. – Przepraszam. Nie powinnam tego powtarzać.
– Dlaczego? Przestań...
– Bo to jest przecież...
– Przestań. Tylko teraz będę miał wyrzuty sumienia. – Uśmiechnął się. – Ale... to jest przecież zupełnie bez sensu. – Pokręcił głową.
– Wiem. I dlatego nie mam zamiaru ani ulegać, ani się tym przejmować. Tylko... może powinnam się już przyzwyczaić, ale nie rozumiem jak on może w ten sposób... Tyle razy próbowałam z nim rozmawiać, przekonać, że powinien mi ufać...
– Może powinnaś spróbować jeszcze raz? Do skutku? Ja wziąłem rozwód ale ty nie możesz, to twój ojciec...
– A ojciec to ojciec. Już mi to kiedyś mówiłeś. – Westchnęła, odstawiając na półkę kolejne dwa kartony. – A ja ci wtedy powiedziałam, że może powinnam naprawdę zacząć po swojemu...
– … – Pokręcił głową. – Wyprowadzką na pewno niczego nie załatwisz. Hmm?

***

Beata kończyła właśnie kilka przykładów krzyżówek z genetyki, kiedy rozległ się dzwonek do drzwi. Była sama, więc natychmiast odłożyła długopis i zbiegła na dół. Wpuściła przyjaciółkę do środka i razem wróciły na górę.
– Dasz mi dwie minuty? Tylko to skończę...
– Jasne. – Uśmiechnęła się. – Co to? O nie... nigdy nie mogłam tego zrozumieć.
– Proszę cię! To jest najlepsze! – Roześmiała się. – Napijesz się czegoś?
– Mhm, ale zrobię sobie, co?
– Mhm... – Przytaknęła, skupiając się na wpisaniu odpowiednich oznaczeń przy kolejnym pokoleniu.

– Czyli co tu mamy... – Wzięła do ręki kartkę z tematem i ogólnie rozpisanymi dwoma bohaterami. – Grzesznik nawrócony... No to masz świetnie...
– Tylko trzecią... – Wtrąciła od razu, wzdychając.
– Kmicic. – Odpowiedziała bez wahania.
– Nie! – Jęknęła natychmiast. – Przecież ja tego nie doczytałam... Majka, nie. To jest okropne.
– Ale on jest idealny. I charakter i wpływ innych... I to nie jest trudne. Opowiem ci. – Roześmiała się.
– Najlepiej idź tam za mnie...
– Oj Beaaataa... Dasz radę! Jeszcze... półtorej miesiąca? Tylko musimy wymyślić z której strony to ugryźć, jak zestawić...

– A jak tam Maks? – Zapytała po dłuższym czasie, siadając wygodniej na łóżku Jasińskiej i obejmując dłońmi kubek.
– No... dobrze. – Odpowiedziała niby obojętnie, ale kąciki jej ust natychmiast uniosły się wysoko ku górze. – To znaczy... no jest różnie, czasami mam wrażenie, że mnie to przerasta... ale ostatnio...
– … – Uśmiechnęła się do niej ciepło.
– Tylko właśnie teraz, kiedy wszystko sobie wyjaśniliśmy muszę się skupić na czymś innym... – Westchnęła. – A mogło być tak miło...
– Miiło.
– No... Ej! – Roześmiała się, widząc minę Chojnackiej. – Lepiej mów jak w tym twoim klubie. Muszę tam kiedyś zajrzeć w końcu...
– Dobrze. – Uśmiechnęła się. – Fajni ludzie...
– Przystojni? – Uniosła brwi.
– Co? Oj proszę cię... Jesteście z Alicją takie same.

***

Odłożył notatki i ukrył twarz w dłoniach. Znowu czuł nasilający się ból głowy. Cały dzień uparcie spędził w książkach. Chwilę później wyszedł do kuchni, zaparzył sobie kawę i wrócił z powrotem na kanapę. Włączył telewizor i przez dłuższy czas wpatrywał się bezmyślnie w obrazy zmieniające się na ekranie.

Kiedy wczoraj w klubie powiedział na głos, że popełnia błąd, że powinien wszystko przerwać jak najszybciej, dopiero tak naprawdę zdał sobie z tego sprawę. Do tej pory starał się wszystkie te myśli spychać na dalszy plan. Skupiać się na tym co tu i teraz. W tym momencie czuł, że już nie zdoła tego od siebie odsunąć, po prostu musi to w końcu załatwić.