czwartek, 25 grudnia 2014

23.



– Cześć! – Alicja usiadła obok Kellera, pod salą, gdzie miały odbyć się ich wspólne zajęcia i wyjęła z torebki podręcznik, chcąc jeszcze przejrzeć rozdział, który mieli sobie przyswoić.
– Cześć... – odpowiedział, nie podnosząc na dziewczynę wzroku, tylko wpatrując się dalej w kubek z kawą.
– W porządku? – Spojrzała na niego, marszcząc brwi.
– …
– Maks?
– Co? Mówiłaś coś? Przepraszam...
– Pytałam, czy w porządku – powtórzyła. – Wyglądasz jakby coś się stało...
– Niee, w porządku. Pokaż. – Wyjął jej z dłoni książkę, jednocześnie biorąc łyka kawy. – Pewnie umiesz wszystko idealnie, co? Mogę cię o coś zapytać?
– Pewnie... – Automatycznie spojrzała na chłopaka, zauważając zmieniony ton jego głosu.
– Wyjaśniłyście sobie wszystko z Beatą? Od niej już mi się dostało raz, więc...
– Nie rozmawiałyśmy... – odpowiedziała powoli. – Ale właściwie dlaczego pytasz?
– Tak po prostu... – Wzruszył ramionami. Oddając podręcznik.

***

Właśnie wychodziła z uczelni, kiedy w jej torebce rozdzwoniła się komórka. Od razu odnalazła ją w bocznej kieszonce i odebrała, uśmiechając się.
– Cześć Maja... Dzisiaj? Ale ja mam jutro zajęcia... Niech będzie, szybka kawa. Za godzinę... okej może być!

***

Zatrzymała się w progu pokoju Chojnackiej, zauważając siedząca w fotelu Beatę.
– Chodź! Cześć! – Maja od razu pojawiła się obok niej i musnęła jej policzek.
– Cześć...
– Majka, co ty wymyśliłaś? – Beata odstawiła kubek na stolik, wydając się być równie zaskoczoną jak jej siostra..
– Nic. Ala usiądź... I nie patrzcie tak na mnie! Stęskniłam się za wami. Kiedy ostatnio widziałyśmy się w trójkę, co? Ja pracuje, wy tylko w książkach... Okej, dobra... – westchnęła – nie mogę patrzeć jak się ciągle unikacie. Nie możecie szczerze porozmawiać? Dogadać się? Przecież jesteście siostrami.
– To nie jest moja wina.
– No nie, oczywiście, że nie twoja. – Beata zaplotła ramiona na piersiach i usiadła wygodniej, zakładając nogę na nogę.
– O co ci chodzi? – Alicja od razu utkwiła spojrzenie w młodszej siostrze.
– O to że ciągle żyjesz moim życiem! Sama umiem o siebie zadbać! A ty jeszcze o wszystkim opowiadasz Maksowi! Tak się z nim zaprzyjaźniłaś?! A przecież...!
– Beata!
– Stop! Przestańcie! – Majka podniosła dłonie, próbując przebić się przez głosy sióstr. – Musicie cały czas się kłócić? Nie możecie chociaż raz spokojnie porozmawiać? No proszę was... Wiecie jak ja bym chciała mieć taką siostrę jak wy? Wiecie jakie macie szczęście?
– Majka.
– Majka. – Spojrzały na nią jednocześnie.
– No co? Dobrze wiecie, że mam rację. Porozmawiacie? – Przerwała na moment czekając na jakąś odpowiedzieć. – Zostawić was same?
– Nie.
– Nie.
– Okej... – Uśmiechnęła się. – Zaczynacie mówić tak samo.

środa, 10 września 2014

22.

 – Cześć. – Zajrzała do magazynu, gdzie od razu skierował ją Zawadzki. – Pomóc ci? I nie żebym wczoraj chciała to zrobić...
– Dam sobie radę. – Roześmiał się. – Skończysz to? – Podał jej nożyk. – A ja już pójdę to wyrzucić.
– Mhm. – Od razu zabrała się do pracy. Rozcięła taśmy i poskładała kartony, tak by łatwiej było je wynieść do kontenera. – Tam coś jeszcze jest? – Spojrzała na wchodzącego Zduńskiego, wskazując karton pod ścianą.
– Taak. Soki. A jak w domu? – Spojrzał na brunetkę kątem oka.
– Aa... chyba nie chcesz wiedzieć.
– Co jest? Mów!
– To co zawsze. – Wzruszyła ramionami, sięgając po kolejny karton soku i odkładając go na półkę.
– Znowu o pracę?
– Niee. O ciebie.
– Co? – Spojrzał na z nią z niedowierzaniem. – Jak to o mnie? Przecież... twój ojciec mnie nie zna.
– A to nie ma znaczenia. Widział jak mnie odwoziłeś do domu.
– To chyba dobrze? – Zauważył od razu.
– Ważne, że powiedziałam, że pracujemy razem. No a praca w klubie dla mojego ojca znaczy wszystko co najgorsze. – Rozłożyła bezradnie ręce. Chwilę później, spojrzała na chłopaka. – Przepraszam. Nie powinnam tego powtarzać.
– Dlaczego? Przestań...
– Bo to jest przecież...
– Przestań. Tylko teraz będę miał wyrzuty sumienia. – Uśmiechnął się. – Ale... to jest przecież zupełnie bez sensu. – Pokręcił głową.
– Wiem. I dlatego nie mam zamiaru ani ulegać, ani się tym przejmować. Tylko... może powinnam się już przyzwyczaić, ale nie rozumiem jak on może w ten sposób... Tyle razy próbowałam z nim rozmawiać, przekonać, że powinien mi ufać...
– Może powinnaś spróbować jeszcze raz? Do skutku? Ja wziąłem rozwód ale ty nie możesz, to twój ojciec...
– A ojciec to ojciec. Już mi to kiedyś mówiłeś. – Westchnęła, odstawiając na półkę kolejne dwa kartony. – A ja ci wtedy powiedziałam, że może powinnam naprawdę zacząć po swojemu...
– … – Pokręcił głową. – Wyprowadzką na pewno niczego nie załatwisz. Hmm?

***

Beata kończyła właśnie kilka przykładów krzyżówek z genetyki, kiedy rozległ się dzwonek do drzwi. Była sama, więc natychmiast odłożyła długopis i zbiegła na dół. Wpuściła przyjaciółkę do środka i razem wróciły na górę.
– Dasz mi dwie minuty? Tylko to skończę...
– Jasne. – Uśmiechnęła się. – Co to? O nie... nigdy nie mogłam tego zrozumieć.
– Proszę cię! To jest najlepsze! – Roześmiała się. – Napijesz się czegoś?
– Mhm, ale zrobię sobie, co?
– Mhm... – Przytaknęła, skupiając się na wpisaniu odpowiednich oznaczeń przy kolejnym pokoleniu.

– Czyli co tu mamy... – Wzięła do ręki kartkę z tematem i ogólnie rozpisanymi dwoma bohaterami. – Grzesznik nawrócony... No to masz świetnie...
– Tylko trzecią... – Wtrąciła od razu, wzdychając.
– Kmicic. – Odpowiedziała bez wahania.
– Nie! – Jęknęła natychmiast. – Przecież ja tego nie doczytałam... Majka, nie. To jest okropne.
– Ale on jest idealny. I charakter i wpływ innych... I to nie jest trudne. Opowiem ci. – Roześmiała się.
– Najlepiej idź tam za mnie...
– Oj Beaaataa... Dasz radę! Jeszcze... półtorej miesiąca? Tylko musimy wymyślić z której strony to ugryźć, jak zestawić...

– A jak tam Maks? – Zapytała po dłuższym czasie, siadając wygodniej na łóżku Jasińskiej i obejmując dłońmi kubek.
– No... dobrze. – Odpowiedziała niby obojętnie, ale kąciki jej ust natychmiast uniosły się wysoko ku górze. – To znaczy... no jest różnie, czasami mam wrażenie, że mnie to przerasta... ale ostatnio...
– … – Uśmiechnęła się do niej ciepło.
– Tylko właśnie teraz, kiedy wszystko sobie wyjaśniliśmy muszę się skupić na czymś innym... – Westchnęła. – A mogło być tak miło...
– Miiło.
– No... Ej! – Roześmiała się, widząc minę Chojnackiej. – Lepiej mów jak w tym twoim klubie. Muszę tam kiedyś zajrzeć w końcu...
– Dobrze. – Uśmiechnęła się. – Fajni ludzie...
– Przystojni? – Uniosła brwi.
– Co? Oj proszę cię... Jesteście z Alicją takie same.

***

Odłożył notatki i ukrył twarz w dłoniach. Znowu czuł nasilający się ból głowy. Cały dzień uparcie spędził w książkach. Chwilę później wyszedł do kuchni, zaparzył sobie kawę i wrócił z powrotem na kanapę. Włączył telewizor i przez dłuższy czas wpatrywał się bezmyślnie w obrazy zmieniające się na ekranie.

Kiedy wczoraj w klubie powiedział na głos, że popełnia błąd, że powinien wszystko przerwać jak najszybciej, dopiero tak naprawdę zdał sobie z tego sprawę. Do tej pory starał się wszystkie te myśli spychać na dalszy plan. Skupiać się na tym co tu i teraz. W tym momencie czuł, że już nie zdoła tego od siebie odsunąć, po prostu musi to w końcu załatwić.
  

sobota, 30 sierpnia 2014

21.

Chwiejnym krokiem, powoli przemierzał ulice stolicy. Nie potrafił skupić myśli na jednej rzeczy. Przez głowę przelatywały mi migawki ze spotkań z Beatą, Alicją... Po co w ogóle o niej wspominał? Nie potrafił tego zrozumieć, przecież ona nie miała z tym nic wspólnego. Chyba tylko tyle, że na końcu go własnoręcznie zabije za siostrę. Mimo to jednak nie potrafił wyrzucić jej z głowy. W końcu, po dłuższym czasie dotarł do mieszkania. Zdjął jedynie kurtkę i od razu położył się na łóżku, momentalnie opływając w krainę Morfeusza.

***

– Majka! – Kiedy tylko weszła do domu, ojciec wychylił się z salonu. – Chodź na chwile.
– Coś się stało? Jestem zmęczona... Czemu jeszcze nie śpisz?
– Kto to był? Kto cię odwiózł?
– Tato... – Westchnęła. – Paweł, kolega z pracy. – Odwróciła się, chcąc pójść na górę.
– Czyli takich masz teraz znajomych?
– Jakich?! – Natychmiast spojrzała na ojca. – Wiesz o nim cokolwiek?!
– Wiem gdzie pracuje.
– Tak? Przecież ja też tam pracuję!
– I dobrze wiesz, że mi się to nie podoba. Majka! – Zawołał jeszcze za córką, ale była już na schodach.
– Zostaw mnie!
Zamknęła drzwi do swojego pokoju i położyła się na łóżku, biorąc głęboki wdech. Miała tego dosyć. Ile razy w ten sam sposób próbował selekcjonować jej znajomych ze szkoły. A Pawłowi przecież nic nie mogła zarzucić. Wręcz przeciwnie.

***

Powoli zaczął się budzić pod wpływem słońca padającego na jego twarz. Otworzył oczy, jednak od razu je zamknął, zakrywając twarz poduszką.
– O Boże... – Jęknął, czując tępy ból głowy. Po dłuższej chwili dopiero zmusił się, by wstać. Powoli przeszedł do kuchni i od razu sięgnął po butelkę wody stojącą na blacie. Przeszukując szufladę z lekami, w końcu trafił na pudełku leków przeciwbólowych. Usiadł przy stole i przymknął oczy z nadzieją, że za jakiś czas połknięta tabletka chociaż trochę zmniejszy ból. Mimowolnie w jego głowie pojawiła się myśl, że w ostatnim czasie, wychodząc często z Beatą, odzwyczaił się od takiego stanu. Potrząsnął głową, jednak od razu pożałował tak gwałtownych ruchów.
Kilkanaście minut później podszedł powoli do lodówki, wyjął z niej kubeczek kefiru, dziękując sobie w duchu, że kupił ostatnio kilka, i usiadł na kanapie w salonie. Westchnął, spoglądając na książki i notatki rozłożone na stoliku. Miał temu poświęcić cały czwartkowy wieczór, podczas gdy jedynie przejrzał kilka rzeczy. W weekend miał zająć się kolejną porcją materiału. Przymknął oczy, obiecując sobie, że zajmie się tym zaraz jak tylko poczuje się trochę lepiej. Jednak po chwili podniósł powieki i sięgnął po książkę. Wolał męczyć się nad tym niż swoimi myślami.

***

– Cześć Beata... – Pakując kilka rzeczy do torebki, odebrała uparcie dzwoniący telefon. – Prezentacja? Wiem, pamiętam. Chcesz do tego teraz usiąść? Ja teraz idę do pracy, ale koło 16 będą wolna... Okej... Przypomnij mi jeszcze tylko jaki masz ten temat? Będę myśleć. – Uśmiechnęła się. – Pa.
Wrzuciła komórkę do torebki i wyszła z pokoju. Zbiegła na dół, od razu kierując się do przedpokoju. Chwyciła kurtkę i zajrzała do kuchni.
– Pani Jadziu, ja wychodzę.
– Aha, Majeczko, zaczekaj. – Kobieta wyszła za nią do przedpokoju. – Tata chciał, żebyś była na obiedzie.
– Nie dam rady. – Pokręciła głową. – Obiecałam, że pomogę Beacie. Muszę już iść, do widzenia.

Zamknęła za sobą drzwi i kręcąc głową, ruszyła w kierunku przystanku autobusowego. Jak zwykle dla jej ojca w ten sposób było najłatwiej, postawić ją przed faktem dokonany. Nie miała najmniejszego zamiaru spełniać jego oczekiwań.


niedziela, 17 sierpnia 2014

20.

Kiedy w końcu dziewczyna wyszła z mieszkania, położył się z powrotem na łózko i biorąc głęboki wdech, zakrył twarz dłońmi. Przecież już jakiś czas temu uświadomił sobie, że zabrnął w ślepy zaułek, ale mimo to nic nie zmienił, nie wycofał się... Westchnął głęboko i podniósł się, ruszając prosto do łazienki. Wziął szybki wdech i wrócił do książek. Mimo wszystko anatomia wymagała chwili jego uwagi.

***

- Keller! Idziesz z nami?! - Odwrócił się słysząc za sobą wołanie znajomych.
- Dzisiaj nie mogę! - Odkrzyknął, kręcąc głowa. Przez cały dzień na uczelni nie potrafił znaleźć sobie miejsca, ani skopić się na zajęciach. Za każdym razem kiedy natykał się na Alicję przed oczami miał jej młodsza siostrę. Teraz potrzebował chwili spokoju bez żadnych znajomych twarzy.
- Ale przestań! Jest piątek wieczór!
- Nie mogę! - Pozostał przy swoim i od razu ruszył spod uczelni.

Wszedł do pierwszego lepszego klubu i usiadł przy barze, wybierając specjalnie odcinek przy który nie było jeszcze wielu gości.
- Piwo. - Spojrzał na barmana. - Albo nie. Whisky. Podwójną. - Zmienił zdanie zanim tamten zdążył sięgnąć po odpowiednią szklankę.
- Proszę. - Blondyn postawił przed nim trunek i zajął się kolejną osobą.
Od razu wypił całą zawartość szklaneczki.
- Cześć... - Urocza blondynka przystanęła obok niego. - Mogę? - Wskazała wolne krzesło tuż obok Kellera.
- Zajęte. - Spojrzał na nią katem oka. - Jeszcze raz to samo. - Skinął na chłopaka za barem.


Paweł postawił kolejna szklankę whisky przed młodym chłopakiem i wyszedł na moment do magazynu.
-Mówiłem, żebyś tego teraz nie robiła. - Spojrzał na dziewczynę próbująca uporać się z kartonami pozostałymi po dostawie. - Ja się nie rozdwoję.
-Tylko nie krzycz jak się ktoś na tym zabije. - Nie patrząc w jego kierunku, wyminęła go i wyszła na salę. Chociaż miała wyrzuty sumienia, nie potrafiła tym razem pierwsza wyciągnąć reki. Sama nie wiedziała dlaczego. Po chwili ruszył za nią i biorąc do reki ściereczkę i mokry kufel zajął miejsce tuż obok obsługiwanego wcześniej ciemnego szatyna. Chłopak siedział ze wzrokiem utkwionym w pustej szklance. Z reguły nie lubił wdawać się w dyskusje z gośćmi, raczej tylko słuchał, teraz jednak coś zmusiło go żeby się odezwać.
- Kłopoty?
- … - Podniósł na niego zaskoczone spojrzenie. - Można tak powiedzieć. Jeszcze raz. - Przesunął w jego stronę szklankę.
- To nie pomoże. - Uśmiechnął się delikatnie, spełniając życzenia klienta.
- Ale i nie zaszkodzi. - Zanurzył usta w trunku. Chwilę później wyjął z kieszeni wibrującą komórkę. Nowa wiadomość. Nacisnął pokaż i pokręcił delikatnie głową, odczytując treść: Kiedy znowu się zobaczymy? Muszę porządnie usiąść do książek, ale dla ciebie zawsze znajdę czas. Kocham cię. Rzucił komórkę na bar i dopił zawartość swojej szklanki. - Czemu one na wszystko muszą patrzeć kocham albo nie kocham...
- Bo to jest ważne? - Spojrzał na chłopaka, wracając z powrotem od jednego z gości. - Ona kocha czy nie?
- Właśnie kocha... Nalej mi jeszcze. A ja przecież nie chciałem jej krzywdzić! Wiem, jestem skończonym kretynem.
- …
- Ona jest inna, młodsza, delikatna... Co mam jej teraz powiedzieć?! Sorry, spałem z tobą, ale nic nie czuję?!
- Tego ci nie powiem.
- Szkoda. - Wypił nową porcję alkoholu.
- Ale powiem, że takie rzeczy lepiej załatwić prędzej niż później.
- Paweł... - Majka podeszła do blondyna, odzywając się szeptem. - Miałam ci pomóc, a nie pracować za ciebie. - Zmierzyła go jeszcze wzrokiem i ruszyła na sam koniec sali.
- Taa... Wiem, że to głupio brzmi, ale naprawdę mnie to przeraża... Pierwszy raz... Nie wiem... - Mówił już jakby bardziej do siebie, niż do chłopaka naprzeciwko. - Beata... niby jest miło, ale...
- Ale to nie to.
- I jest jakoś... nie potrafimy tak normalnie być, rozmawiać... Alicja... - urwał.
- Alicja?
- Ładna. - Skinął w stronę Chojnackiej przechodzącej tuż obok nich. - Gratuluję.
- Co?
- Nie znam się, ale od razu widać jak patrzycie... Nalej mi jeszcze...

***

- Zaczekaj! - Krzyknął za Majką, zamykając w pośpiechu klub. - Czekaj, chodź. Odwiozę cię, porozmawiamy.
- Przejdę się. - Chciała się odwrócić, jednak chwycił ją za rękę.
- Majka. Daj spokój, co? Chciałem cię przeprosić.
- …
- Wiem, że okropnie się zachowałem. Najpierw ci opowiedziałem, potem kazałem zapomnieć, a przecież... sam wiem, że to nie jest takie proste. - Uśmiechnął się blado.
- … - Pokręciła głową. - To ja nie powinnam naciskać. Rozumiem, że nie chcesz o tym rozmawiać. Tylko po prostu... jeżeli będziesz chciał to ja jestem.
- Wiem. - Kąciki jego ust uniosły się wyżej. - Chodź tu. - Przygarnął ją do siebie i przytulił. - Dziękuję. To co... - odsunął dziewczynę od siebie, kładąc dłonie na jej ramionach – zgoda?
- Zgoda. - Uśmiechnęła się.
- No! To teraz chodź, bo zimno! Swoją drogą... cały czas się zastanawiam co w tobie jest...
- To znaczy? - Uniosła brwi, wsiadając do samochodu.
- Dlaczego potrafię rozmawiać z tobą o takich rzeczach...
- Dlatego, że ja nie znając cię w ogóle, opowiedziałam ci całe swoje życie?
- Oojj nie... - Roześmiał się. - Tylko nie chciej poznawać całego mojego. To by ci nie wyszło na dobre. - Pokręcił głową i po chwili zamilknął, próbując skupić się na drodze. Cały czas jednak myślał o tym co usłyszał dzisiaj od tamtego chłopaka. Kiedy przed klubem trzymał Chojnacką w ramionach, od razu wróciły do niego jego słowa. Roześmiał się w duchu, przecież to było totalna abstrakcja. Owszem, lubił ją, ale tylko lubił. I był święcie przekonany, że nigdy to się nie zamieni w nic więcej. Mimo wszystko jednak obiecał sobie, że musi pilnować, by na pewno to się nie stało. Zwłaszcza z jej strony.

niedziela, 3 sierpnia 2014

19.

Po cały dniu na uczelni ledwie zdążył cokolwiek zjeść i właśnie wkładał naczynia do zmywarki, kiedy rozległ się dzwonek do drzwi. Westchnął, niechętnie idąc do przedpokoju. Chociaż był po tylu godzinach zajęć i nie miał na to w ogóle ochoty, powinien właśnie siadać do książek.
- Co tu robisz? - Zapytał automatycznie, widząc za progiem Beatę.
- Mogę?
- … - Odsunął się, wpuszczając ją do środka. Chwilę później zamknął drzwi i ruszył za nią w głąb mieszkania.
- Przyszłam cię przeprosić. - Zaczęła w końcu. - Za wczoraj. Mnie też kiedyś spotka to po raz pierwszy i też na pewno nie będzie mi łatwo przejść nad tym do porządku dziennego. Powinnam bardziej próbować cię zrozumieć... Maks. Powiedz coś...
- … - Bez słowa podszedł ku niej i przytulił ją do siebie. - Nie powinienem tak wychodzić...
- Ciągle coś robię nie tak...
- Nie... Miałem się teraz uczyć, ale... dobrze, że przyszłaś. - Uśmiechnął się delikatnie, odsuwając ją od siebie i założył jej kosmyk włosów za ucho.
- … - Również kąciki jej ust uniosły się ku górze i w końcu czule musnęła jego wargi. - Masz jakieś wino? Posiedzimy...
- Mam. Zaczekaj... - Zniknął na moment w kuchni, by po chwili wrócić z butelką i dwoma kieliszkami. Napełnił je czerwonym trunkiem i podając jeden dziewczynie, usiadł obok niej na kanapie.

- Ja już nie. - Wyjaśnił, kiedy spojrzała na niego pytająco, gdy napełnił jej kieliszek, któryś już raz z kolei, natomiast swój tym razem pozostawił pusty. - Lepiej, żeby jutro w prosektorium nie wyczuł, że piłem.
- O tym nie rozmawiajmy! - Od razu zaprotestowała. Po chwili odstawiła kieliszek na stolik obok i zdecydowanie zatopiła się w jego ustach.
- Beata... - Wyszeptał między kolejnymi pocałunkami.
- Cii... - Położyła mu palec na ustach i uśmiechnęła się, podnosząc się z kanapy i ujmując jego dłoń. - Chodź...
- … - Wstał, obejmując ją od razu i kontynuując przerwaną pieszczotę. Jeszcze zanim dotarli do sypialni większość ich ubrań znalazła już swoje miejsce na podłodze.

***


Wracając późnym popołudniem z pracy zapukała do drzwi Jasińskich. Tak dawno nie znalazły z Alicją czasu dla siebie. Potrzebowały dzisiaj rozmowy z przyjaciółką. Chwilę później siedziała już w jej pokoju z kubkiem gorącej herbaty w dłoniach.
- Co jest? - Ala spojrzała na nią, kiedy pustym wzrokiem wpatrywała się w jej rozłożone notatki.
- Cały czas myślę o Pawle...
- O Pawle? - Uniosła brwi.
- Oj, Ala... Ostatnio opowiedział mi o swojej byłej żonie...
- Co?! Jak...
- Byli razem pół roku... Chciała ciągle go na siłę zmieniać, bo pracuje tylko w klubie... A przez cały czas go zdradzała... Opowiedział mi, a następnego dni kazał zapomnieć. Martwię się o niego. Mam wrażenie, że jeszcze nie do końca sobie z tym poradził? A ja chyba niepotrzebnie tak naciskałam. - Pokręciła głową. - Przecież to nie jest... Ala? - Spojrzała na Jasińską. - Ty mnie w ogóle nie słuchasz.
- Co? Słucham...
- Hej, co się stało?
- Niiic... - Pokręciła głową. - Ostatnio... - Zaczęła powoli opowiadać ostatnie zdarzenia. - Muszę po prostu jakoś to sobie poukładać...
- Ala... - Przytuliła ją do siebie mocno, opierając policzek na jej głowie. - Czemu nic nie mówiłaś? Ja opowiadam, a to nie ważne...
- Majka... Po prostu... muszę się przyzwyczaić. - Odsunęła się, próbując zdobyć się na blady uśmiech
- A jak Maks?
- Wiesz co... kiedy mi właśnie tłumaczył, że nie mamy wpływu, że taki wybieramy zawód chciałam go zapytać jak może go to wszystko nie obchodzić, ale... w oczach miał coś takiego... Ja naprawdę nie wiem kim on jest. To nie był ten Keller, którego znałam z uczelni... Dobra. Ty mi powiedz jedno. Lubisz Pawła, prawda?
- Coo? Ala... - Roześmiała się.
- I martwisz się... I wyrzucasz sobie, że za bardzo naciskałaś...
- Proszę cię! Mam u niego duży dług...

***

Otworzył powoli oczy, a jego wzrok od razu padł na dziewczynę wtuloną w poduszkę tuż obok. Prawie od razu przymknął powieki z powrotem, biorąc głęboki wdech. Tym razem jeszcze silniej poczuł, że to nie powinno się wydarzyć. Nie poznawał siebie, naprawdę miał wyrzuty sumienia. Nie spodziewał się, że jest do tego zdolny. Zwłaszcza w takiej kwestii. Po dłuższej chwili ponownie spojrzał na brunetkę. Była taka delikatna, bezbronna... Nie mogąc się powstrzymać, pogładził delikatnie opuszkami palców po jej policzku.
- Mmm... - Wymruczała coś pod nosem, podnosząc powoli powieki, a kąciki jej ust drgnęły ku górze, układając się w spokojny uśmiech. - Która godzina?
- Po 22 parę minut...
- … - Westchnęła, wtulając się w jego tors. - Muszę się zbierać... Nie mogę dzisiaj nie wrócić...
- Odwiozę cię.
- Mm, dam sobie radę. - Podniosła się, podpierając się na łokciu. - Miałeś się uczyć? - Uniosła brwi i delikatnie musnęła jego usta. - Ale możesz mi zamówić taksówkę. - Uśmiechnęła się, owijając się pościelą i wychodząc z pokoju.

środa, 23 lipca 2014

18.

Kiedy mężczyzna odszedł, usiadła z powrotem na krzesełku i ukryła twarz w dłoniach. Keller usiadł obok, kładąc dłoń na jej plecach.
- Ala...
- Zostaw mnie. - Głos jej się załamał.
- Ciii... - Przygarnął ją do siebie i oparł głowę na jej głowie. - Wiesz, że nigdy nie uratujemy wszystkich.
- Ciebie naprawdę... - Urwała, kiedy spojrzała w jego oczy. - Wiem. - Przytaknęła. Chciała zarzucić mu, że to, co dzisiaj przeżyli, nie zrobiło na nim żadnego wrażenia, ale wyraz jego tęczówek mówił zupełnie coś innego.
- Chodźmy stąd. - Podniósł się. - Odwiozę cię do domu. - Objął ją ramieniem, prowadząc przez korytarz.
- Odzywałeś się do Beaty? - Zapytała, kiedy znaleźli się w samochodzie.
- Co? Nie... Cholera. Zupełnie zapomniałem przez to wszystko. Będzie wściekła, co? - Spojrzał na nią kątem oka, przekręcając jednocześnie kluczyk w stacyjce.
- Zrozumie. Nie będzie jeszcze spać. - Odwróciła wzrok w stronę okna. 

***

- Ala. Czy ty wiesz która jest godzi... - Kiedy tylko otworzyła drzwi, jej młodsza siostra stała na schodach z ręką założoną na rękę. Urwała, zauważając wchodzącego za Alicją Kellera. - Miałeś być chyba kilka godzin temu? Znowu?
- Wiem. Chodź, porozmawiamy. - Podszedł ku niej i kładąc dłoń na jej biodrze, chciał pójść z nią na górę.
- ... - Westchnęła, kierując się w końcu w stronę swojego pokoju. - Przyjechałeś teraz z Alicją. Byliście razem?
- Tak... - Przytaknął, siadając na łóżku dziewczyny.
- ... - Patrzyła na niego wzrokiem, który mówił, iż oczekuje dłuższych wyjaśnień.
- Wychodziliśmy właśnie z uczelni, kiedy potrącił tego chłopaka. Próbowaliśmy go ratować, potem pojechaliśmy do szpitala... Czekaliśmy aż skończy się operacja.
- Co? - Zmarszczyła brwi, próbując zrozumieć cokolwiek z jego chaotycznej relacji. - Maks...
- No i umarł. - Wzruszył ramionami, odwracając wzrok.
- Maks... - Usiadła obok i położyła dłoń na jego ramieniu. - To tylko zupełnie obcy człowiek... Wiesz, że u nas tak będzie zawsze.
- Wiem. - Przytaknął. Przecież jeszcze chwilę temu dokładnie to samo próbował wmówić Ali. - Nie ważne, mów co u ciebie?
- Mówiłam ci ostatnio, że kazała mi poprawić wypracowanie, nie? I dalej się czepia. Dobrze wie, że tego nie lubię, że to mi się nie przyda. Mogłaby mi to zaliczyć... Już nie mogę patrzeć na tego całego Judyma... Majka miała mi pomóc, ale ciągle pracuje... Maks! - Podniosła głos, zwracając na siebie uwagę chłopaka. - W ogóle mnie nie słuchasz. Przez cały dzień nie napisałeś nawet głupiego sms'a! Teraz przyszedłeś, po co?! Może wcale nie powinieneś tu być?!
- Może masz rację. - Podniósł się i bez ani jednego słowa więcej, wyszedł z pokoju zamykając za sobą drzwi.
Nie miał ani siły, ani ochoty zastanawiać się nad słowami, reakcją dziewczyny. Był zmęczony całym tym dniem. Chciał się już tylko położyć i zasnąć. Idąc korytarzem, zatrzymał się nagle, kiedy zdał sobie sprawę, że skądś dochodzi cichy płacz. Pchnął delikatnie uchylone drzwi tuż obok i zobaczył starszą z sióstr wtulającą się w poduszkę i starającą się zapanować nad łzami spływającymi po jej policzkach.
- Ala... - bez wahania podszedł i siadając na brzegu łóżka, zagarnął dziewczynę w swoje ramiona.
- To głupie, nie? - Wyszeptała, wtulając się w jego ciało.
- Niee... - Pogładził jej włosy. Po chwili odsunął ją od siebie. - Idź spać, jutro rano mamy zajęcia. I spróbuj o tym wszystkim już nie myśleć. I... - zawahał się jeszcze, stojąc już w drzwiach – nie obwiniaj siebie.

czwartek, 10 lipca 2014

17.

- Cześć. - Uśmiechnęła się do Zduńskiego, podchodząc do baru. - Lepiej?
- Majka... - Westchnął. - Wiedziałem, że tak będzie. Zapomnij.
- Ale...
- Pomożesz Zuzie w magazynie? - Przerwał jej od razu, zmieniając temat.
- Pomogę. - Przytaknęła niechętnie, wychodząc.
Dawno już zauważyła, że Paweł stara się unikać niektórych tematów, ucina rozmowy i wychodzi. Kiedy wczoraj zobaczyła go czekającego przed klubem wiedziała, że zdecydował się z nią porozmawiać. Zrobiło jej się jakoś cieplej na sercu. Jeżeli opowiedział jej o czymś takim, to znaczyło, że jej ufa, wie, że zachowa to tylko dla siebie i zrozumie. Długo potem jeszcze myślała o tym wszystkim. Nie spodziewała się, że może mieć za sobą krótkie i nieszczęśliwe małżeństwo. Teraz znowu wróciła do tego myślami. Czuła, że właśnie tak będzie, że będzie udawał jakby wcale nie było wczorajszej rozmowy.
- Majka! W ogóle mnie nie słuchasz. - Zuza spojrzała na nią uważnie. - W porządku?
- Taak. Zamyśliłam się, przepraszam. Co mówiłaś?
- Że chyba powinnyśmy już iść na salę. Ludzie się schodzą i Paweł znowu zacznie się wściekać...
- No tak... Chodźmy... - Odłożyła jeszcze jeden karton soku na półkę i skierowała się w stronę drzwi. Stanęła za barem, od razu zajmując się gośćmi.
- Co z ojcem? - Zapytał po chwili, nalewając piwo tuż obok niej.
- … - Wzruszyła ramionami. - Zapomnij. - Rzuciła, odchodząc w stronę jednego ze stolików.
- Majka! - Pokręcił głową, patrząc za dziewczyną.

***

- Alicja! - Nagle usłyszała za sobą wołanie Kellera. - Zaczekaj. - Dogonił ją, zatrzymując się przed nią. - Idziesz do domu? Chodź, podwiozę cię... - Skinął w kierunku parkingu.
- Co?
- No chodź, i tak jadę do was. - Położył dłoń na jej plecach, kierując ją w stronę samochodu.

Właśnie
otworzyli drzwi po obu stronach toyoty chłopaka, kiedy rozległ się za nimi pisk opon. Oboje od razu odwrócili się,  w momencie kiedy młody chłopak upadał na jezdnię, a samochód zatrzymywał się kawałek dalej, stając w poprzek drogi. Natychmiast oboje zaczęli biec w tamtą stronę. - Stój. - Chwycił za ramiona mężczyznę, który wysiadając z samochodu i powtarzając ciągle, że nie wie jak to się stało, chciał podbiec do leżącego. - Uspokój się!
- Maks, on nie oddycha! - Usłyszał za sobą przerażony głos Jasińskiej.
- Stój. - Jeszcze raz spojrzał mężczyźnie w oczy i wyjmując z kieszeni telefon, odwrócił się ku dziewczynie, zaczynającej reanimacje. - Dzwonię... - Po podaniu wszystkich koniecznych informacji i przyjęciu zgłoszenia, spojrzał z napięciem na dziewczynę, która po pierwszej serii trzydziestu uciśnięć, sprawdzała właśnie oddech.
- Nic...
- Przejmuje.
Kilka minut później rozległ się sygnał zbliżającej się karetki pogotowia ratunkowego i chwile później rannym zajęli się ratownicy. Podszedł do roztrzęsionej dziewczyny i objął ją ramieniem.
- Gdzie go zabieracie?
- Na Karową.
- Do taty... - Spojrzała na Kellera. - Pojedźmy tam...
- Ala, to nie jest... - Dobra. Chodź. - Zgodził się w końcu, patrząc w jej oczy.
Wsiadając do samochodu i przez całą drogę do szpitala nie odezwali się do siebie nawet słowem. Kiedy zatrzymał się na parkingu, od razu bez trudu poprowadziła go na chirurgię.
- Tato! - Zawołała za znikającym właśnie za rogiem Jasińskim i podbiegła do niego.
- Co ty tu robisz? - Zaskoczony spojrzał na córkę. - Co wy tu robicie? - Przeniósł spojrzenie na podchodzącego Kellera.
- Przed chwila przywieźli chłopaka z wypadku...
- Tak... Znacie go?
- Niee. Byliśmy tam... Tato, co z nim? -
Od razu wzięli go na blok. Nie wyglądało to dobrze... Przepraszam Was, muszę iść... Ala, jedź do domu.
- Odwiozę cię. - Odezwał się, kiedy Leon zniknął za drzwiami.
- Nie. Zostanę. - Odpowiedziała zdecydowana.
- Ala... To nie ma sensu. Wiesz ile to może potrwać?
- Zostanę. Ty możesz iść. - Ruszyła w głąb korytarza.
- Zaczekaj! - Poszedł za nią i po chwili usiadł na krzesełku obok, pod drzwiami sali operacyjnej.
Trzy godziny później białe drzwi otworzyły się i wyszedł z nich przyjaciel Jasińskiego. Natychmiast poderwała się, podchodząc do niego.
- Co z nim?
- Ala? Co ty tu robisz? - Zaskoczony spojrzał na dziewczynę
- Co z nim? - Powtórzyła.
- Wiesz, że nie mogę...
- Tylko czy operacja się udała.
- … - Westchnął. - Obrażenia wewnętrzne były zbyt duże, krwotok... Nic już nie mogliśmy zrobić. 

niedziela, 6 lipca 2014

16.

- Beata! Do ciebie! - Usłyszała z dołu wołanie ojca.
- Idę... - Podniosła się z łóżka, rzuciła na nie podręcznik do biologii i w końcu zbiegła na dół. Zatrzymała się spory kawałek przed otwartymi drzwiami. - Chyba miałeś po mnie przyjechać? - Spojrzała w oczy Kellerowi.
- Zostawię was. - Jasiński wyszedł z powrotem do swojego gabinetu. - Nie zaprosisz kolegi? - Obejrzał się jeszcze w ich stronę.
- To co, mogę wejść? - Zapytał po chwili. - Beata... Przepraszam, ale naprawdę nie mogłem. Napisałem ci sms'a... - Zamknął drzwi i uśmiechając się, podszedł do niej. - No proszę cię... - Przygarnął ją do siebie, muskając jej włosy.
- Chodź... - Odsunęła się i ujmując jego dłoń, zaprowadziła go na górę do swojego pokoju. Poczekała aż usiądzie na łóżku i sama usiadła obok, wtulając się od razu w jego ramiona. - Maks, powiedz tylko, że wszystko jest w porządku.
- Jest. - Przytaknął, obejmując ją z całej siły. Oparł policzek na jej głowie, patrząc pustym wzrokiem gdzieś przed siebie.
- A jak zajęcia z Alą? - Zapytała po chwili.
- Dobrze... Najlepsza praca w grupie. - Uśmiechnął się.
- Naprawdę? - Odsunęła się, spoglądając na niego. - Wiedziała, że jesteś zdolny! - Odwzajemniła uśmiech i musnęła jego usta.
- Rozmawiałyście? Beata... nie patrz tak na mnie. Źle się czuję z tym, że przeze mnie kłócisz się z własną siostrą?
- Nie przez ciebie, tylko przez jej nadopiekuńczość. - Podniosła się z łóżka. - Zrobię nam herbatę. - Zmieniła temat, kierując się od razu ku drzwiom.
Co jakiś czas wracała do tego, co wczoraj powiedziała jej Majka. Chociaż przecież to było... chore. Jak mogłaby być zazdrosna być zazdrosna o siostrę? Przecież Ala nigdy by jej czegoś takiego nie zrobiła. Nie swojej małej siostrzyczce. Tego mogła być pewna.
Zalała wrzątkiem torebki herbaty i ruszyła na górę. Postawiła kubki na stoliku i spojrzała na Kellera.
- Maks?
- … - Gwałtownie przeniósł na nią swój wzrok. - Przepraszam. Zamyśliłem się. No chodź tu... - Wyciągnął ku jej rękę. - Odpowiadałaś z tej chemii dzisiaj?
- Mhm... - Przytaknęła, opierając się o jego ramię. - Piątka.
- Pięknie. - Musnął jej skroń. - W końcu... z moimi korepetycjami nie mogło być inaczej.
- … - Pokręciła głową, uśmiechając się do siebie. - Maksa... - Zaczęła po chwili. - Przepraszam za ostatnio. Jestem zła na Alicję, a tobie się oberwało... 

***

- Arek! Zrobisz w końcu z tym porządek, czy nie?! - Podniósł głos po raz kolejny tego dnia. Po chwili podszedł do baru, za którym krzątała się Majka. - Za godzinę chcę mieć zamówienie.
- Wiem. - Westchnęła, spoglądając na Zduńskiego, który usiadł przy jednym ze stolików, który był w całości pokryty fakturami. Od samego dzisiaj na wszystkich warczał. Po chwili odebrał dzwoniący telefon. Jak się domyśliła ze strzępków rozmowy, które usłyszała, rozmawiał z Piotrkiem, który tylko jeszcze bardziej zdenerwował go swoimi propozycjami.
Po dłuższym czasie ruszyła w jego kierunku.
- Skończyłam. - Położyła przed nim kartkę z przygotowanym zamówieniem i usiadła naprzeciwko. - Paweł... - Zaczęła niepewnie. - Odkąd zaczęłam tu pracę cały czas wysłuchujesz mojego marudzenia. Może... mogę się odwdzięczyć? Co się dzieje? Czemu od rana jesteś taki wściekły, co?
- Majka! - Podniósł głos, odkładając fakturę. Dopiero po chwili patrzenia w jej twarz westchnął, kręcąc głową. - Przepraszam. Przepraszam cię, ale... nie chcę o tym rozmawiać, okej? Po prostu mam zły dzień. - Pozbierał papiery i zniknął na schodach na górę.

***

- Dobranoc! - Zawołała w stronę Zawadzkiego, zamykającego magazyn i skierowała się do wyjścia. Zatrzymała się zaraz za drzwiami, gdy dostrzegła Pawła opierającego się o barierkę.
- Przejdziemy się? - Skinął głową, w stronę parku na przeciwko.
- ... - Uśmiechnęła się blado i skinęła głową. - Chodź... - Ruszyła w stronę przejścia, wsuwając dłonie w kieszenie płaszcza.
Przez dłuższy czas spacerowali obok siebie w zupełnym milczeniu. Cały dzień widziała jak bardzo coś go męczy i nie chciała naciskać.
- Dzisiaj jest pierwsza rocznica. - Zaczął w końcu, patrząc przed siebie. - A nie. Niedoszła rocznica. - Poprawił się zaraz. - Rok temu wzięliśmy z Asią ślub. Znaliśmy się krótko. Ale wydawało nam się w tedy, że już zawsze będziemy razem... - Przerwał na moment. - Pół roku temu się rozwiedliśmy.
- ... - Spojrzała na niego gwałtownie, jednak w ciemności dostrzegła jedynie zarys jego profilu.
- Prawie od początku miała romans ze swoim byłym. Panem profesorem. - Pokręcił głową. - W tedy myślałem o tym, że to w końcu koniec. Koniec kłótni, namawiania mnie na zmianę pracy, bo jestem tylko facetem od piwa...
- Tęsknisz za nią?
- Nie. Nie o to chodzi. - Pokręcił głową. - Ale mam już dosyć tych pytań z każdej strony, kiedy w końcu ułożę sobie życie. Piotrek dzisiaj, litując się, próbował zaprosić mnie do nich. A ja już czasami nie mogę patrzeć na to, jacy są szczęśliwi z Kingą. Mają Lenkę...
- Nie wiem co mam ci powiedzieć... - Odezwała się po chwili.
- Byle nie, że przyjdzie czas i dla mnie. I nie mam pojęcia dlaczego ci to mówię. Dobra. Chodź, bo zmarzniesz.
- Paweł... - Zatrzymała go jeszcze.
- Hmm?
- Nic. - Pokręciła po chwili głową. - Przejdźmy się jeszcze? - Posłała mu ciepły uśmiech.
- … - Bez słowa objął ją ramieniem, ruszając przed siebie.  

niedziela, 29 czerwca 2014

15.

- Cześć... - W ostatniej chwili wszedł do sali i zajął miejsce obok Jasińskiej.
- Jesteś. Już myślałam, że się nie pojawisz... - Odezwała się zupełnie obojętnie, przeglądając notatki.
- Myślałaś, że wystawiłbym cię? Przecież to nasza wspólna praca. Chociaż ty nie zaczynaj, co? - Spojrzał na nią kątem oka, wyjmując z plecaka zeszyt. - Przepraszam.
- Państwo Jasińska i Keller może zaczną? - Nie zdążyła nic powiedzieć, prowadzący od razu zawołał ich na środek.

- I widzisz! Najlepsza praca w grupie! - Gdy po zakończonych zajęciach wychodzili z sali, nadal rozpierała go duma. - Nie cieszysz się?
- Cieszę! Tylko ty reagujesz jakbyś co najmniej właśnie zdał lep? - Spojrzała na niego.
- Zawsze musisz być taka? – Westchnął. - Racjonalna.
- Maks... - zatrzymała się – przepraszam.
- Za co? - Spojrzał na nią zaskoczony.
- Za to jak na początku cię traktowałam. Naprawdę dobrze mi się z tobą pracowało. Chyba nie jesteś taki zły jak zawsze myślałam.
- No roszę. Keller jednak nie gryzie. - Uśmiechnął się. - Ty masz teraz gdzieś tutaj, prawda? Lecę na górę, trzymaj się.

***

Zbierając się do pracy, otworzyła szafę, chcąc wybrać coś na dzisiaj. Jej wzrok prawie od razu padł na sukienkę kupioną z Jasińską dzień wcześniej. Wyjęła ją i przykładając do siebie spojrzała w lustro. Naprawdę jej się podobała, ale miała wątpliwości czy będzie się w niej dobrze czuła. Już chciała odwiesić ją z powrotem, ale w końcu rzuciła ją na łóżko, a z szuflady komody wyjęła czarne rajstopy.
Przejrzała się ostatni raz w lustrze i zeszła na dół. W salonie jak zwykle znalazła śniadanie. Kiedyś zawsze jedli razem. Albo ona wstawała wcześniej, albo ojciec na nią czekał. Teraz praktycznie zawsze się mijali.
- Zaraz przyniosę ci świeżą kawę. - Usłyszała z boku głos pani Jadzi.
- Dziękuję.
- Maju... nie chcę się wtrącać, ale... dzisiaj jest naprawdę zimno. Przeziębisz się.
- Mm, nic mi nie będzie. - Uśmiechnęła się. - Dziękuję.

***

- Cześć. - Zapukała w ściankę oddzielającą biuro od schodów. - Chciałam tylko powiedzieć, że jestem. Robiłeś już zamówienie?
- Co? Yy, Janek już pojechał do hurtowni... - Odpowiedział powoli.
- Paweł? - Uniosła brwi.
- Świetnie wyglądasz. - Uśmiechnął się. - Wszyscy klienci będą się za tobą oglądać.
- Proszę cię...
- No co? Wiem co mówię. Sam bym sobie... popatrzył. - Zmierzył wzrokiem jej nogi, wychylając się zza biurka.
- Paweł!
- Nic już nie mówię. - Uniósł ręce w geście poddania, patrząc za wychodzącą brunetką. - Ale... nie przebieraj się? - Zasugerował nieśmiało.
- … - Wróciła na górę i spojrzała na niego surowo. Jednak chwilę później kąciki jej ust drgnęły ku górze i z rozbawieniem pokręciła głową. - Idę na dół. 

***



Kiedy późnym popołudniem wyszła przed klub, od razu pożałowała, że nie posłuchała pani Jadzi. Poprawiła szalik i wsuwając dłonie głęboko w kieszenie płaszcza ruszyła w stronę przystanku. Miała tylko nadzieję, że przyjedzie jak najszybciej. Kilka minut później zatrzymał się obok niej samochód.
- Wsiadaj szybko! - Zduński otworzył drzwi od strony pasażera. - Wsiadaj, bo zamarzniesz! - Ponaglił ją, kiedy przez moment się zawahała.
- Dziękuję. - Uśmiechnęła się, wsiadając i zapinając pasy.
- Powiedz mi... – zaczął po chwili – jak to jest, że wcześniej nie zauważyłam, że jesteś taka ładna?
- …
- Nie patrz tak na mnie. Taka prawda. - Uśmiechnął się, wzruszając ramionami.
- … - Odwróciła twarz w stronę okna, rumieniąc się, a kąciki jej ust drgnęły delikatnie ku górze.  

sobota, 8 marca 2014

14.

Kiedy tylko zatrzasnęła za sobą drzwi, ruszyła z powrotem do swojego pokoju. Usiadła na łóżku, biorąc głęboki wdech. Po chwili sięgnęła po komórkę, wybierając jeden z numerów.
- Cześć, masz dzisiaj wolne? Nie chcesz gdzieś wyjść? Gdziekolwiek... za pół godziny? Okej, widzimy się na zewnątrz. - Rozłączyła się i od razu podeszła do szafy.
Wybrała dżinsy podkreślające jej figurę, koszulkę na ramiączkach i delikatny sweterek. Przebrała się, z komody zgarnęła długi naszyjnik i rozpuściła włosy, poprawiając zaraz potem delikatny makijaż. Schodząc na dół, prawie wpadła na siostrę wychodzącą z kuchni z dwoma kubkami kawy.
- Beata... Wychodzisz?
- Tak. Umówiłam się.
- Z kim?
- To chyba nie jest twoja sprawa? - Spojrzała kątem oka na Alicję, zakładając buty.
- Beata... - Chciała jeszcze coś powiedzieć, ale odpowiedział jej już tylko trzask zamykanych drzwi.

- Cześć! - Zawołała, zbiegając po schodach i podchodząc do furtki. Musnęła policzek Majki.
- To dokąd idziemy? - Uśmiechnęła się. - Ala się uczy? Dawno nie widziałyśmy się w trójkę.
- Taa, uczy... Siedzi z Maksem na górze.
- Z własnej woli? - Uniosła brwi. - Przecież oni się nie znoszą.
- A chcesz zobaczyć jak się nie znoszą? - Wskazała ręką na dom. - Zresztą nie ważne. To co, galeria? - Złapała przyjaciółkę pod rękę.

***

- A ta? - Jasińska przyłożyła do siebie kolejną sukienkę.
- Pasuje do ciebie. - Uśmiechnęła się. - Przymierz!
- Myślisz? - Spojrzała w lustro. - Już kupiłam jedną... A pokaż się... - Podeszła do Chojnackiej i podała jej wieszak, przyglądając jej się uważnie. - Ty przymierz. - Stwierdziła z pełnym przekonaniem.
- Niee, Beata proszę cię... - Chciała odwiesić sukienkę, ale Jasińska już pociągnęła ją w stronę przymierzalni. - Ciągle chodzisz w tych spodniach, musisz w końcu założyć coś porządnego. Idź!

- Za krótka! - Zaprotestowała od razu, kiedy tylko odsunęła zasłonkę, jednocześnie próbując obciągnąć trochę sukienkę kończącą się sporo ponad kolanami.
- Coś ty! Genialnie! Z twoimi nogami... Bierzesz ją! Założysz do tego czarne rajstopy i wszyscy faceci będą się za tobą oglądać.
- Beata, nie ma mowy!
- Czemu nie?
- Bo nie!
- Majka, to nie jest argument. - Zawołała do brunetki, która już zniknęła z powrotem za zasłonką. - Majka naprawdę weź ją. I jeszcze mi za to kiedyś podziękujesz, zobaczysz. - Spojrzała na Chojnacką po kilku minutach. - I przecież też ci się podoba, tylko nie chcesz się do tego przyznać. Widzę to.
- Ale... jesteś pewna? - Przyjrzała się krytycznie trzymanemu ubraniu.
- Jestem! - Uśmiechnęła się. - Chodź, chodź...

***

- To teraz mów co się dzieje. - Maja, spojrzała na Jasińską, kiedy usiadły przy stoliku i pojawiły się przed nimi filiżanki kawy. - I nie rób takiej miny, przecież widzę!
- Tobie Alicja też już zdążyła poskarżyć się jaką ma niedobrą siostrę? Maksowi już nagadała.
- Beata... - Westchnęła. - Ona się po prostu o ciebie martwi. Ty byś się nie martwiła na jej miejscu?
- Ale nie o to chodzi. Od zawsze się nade mną trzęsła, pilnowała na każdym kroku. Mam tego dosyć. Chyba wiesz coś o tym? - Spojrzała Chojnackiej w oczy.
- Przesadzasz. - Pokręciła głową. - A... gdzie byłaś ostatnio?
- Przecież się domyślasz. - Uśmiechnęła się.
- U Maksa.
- U Maksa. - Przytaknęła.
- Jesteś pewna tego co robisz? - Spojrzała na nią uważnie.
- Jestem. Ja jestem. - Odwróciła wzrok.
- Beata? Co jest?
- Nic. Tylko ostatnio mam wrażenie, że mnie unika, spędza więcej czasu z Alicją niż ze mną. Teraz też! Uczą się. A tak naprawdę siedzą i się wygłupiają. A ja usłyszałam, że nie ma czasu.
- … - Przez moment milczała, a kąciki jej ust unosiły się delikatnie ku górze. - Ty jesteś zazdrosna. Beata, ty jesteś zazdrosna o własną siostrę!

***

- I tak byśmy już dzisiaj nic mądrego nie wymyślili. - Stwierdził, schodząc po schodach. - Mam nadzieję, że nie będzie się za bardzo czepiał. Wszystko co najważniejsze mamy. Chyba.
- Chyba. - Uśmiechnęła się.
- Skończyliście? - Usłyszeli nagle przed sobą głos Beaty, która właśnie odwieszała płaszcz.
- Mniej więcej. A ty gdzie byłaś? Chciałem do ciebie zajrzeć.
- To wy jeszcze pogadajcie, a ja wracam na górę. Do jutra. - Alicja uśmiechnęła się do Kellera.
- Do jutra. - Odwzajemnił uśmiech i niespodziewanie nachylając się w jej stronę, musnął jej policzek.
- Cześć. - Zmieszana odwróciła się w stronę schodów i wbiegła na górę.
Beata chciała zaraz za nią, ale w ostatniej chwili zatrzymał ją, łapiąc za rękę.
- Beata! Co się dzieje?
- Może ty mi to powiesz, co?
- O co ci chodzi? Beata... Przyjadę jutro po ciebie jak skończysz, hmm? Lecę, muszę powtórzyć anatomię jeszcze. Paa. - Pocałował ją we włosy i wyszedł z domu.
Wsiadł do samochodu i uderzył dłońmi w kierownicę. Znowu to robił.


wtorek, 18 lutego 2014

13.

- Mam nadzieję, że ci się podobało. - Uśmiechnął się, kiedy wyszli z kina.
- Baardzo. - Kąciki jej ust uniosły się ku górze. - Podziękuj Piotrkowi. Sama chciałam zobaczyć ten film. Już dawno czytałam książkę i byłam ciekawa jak to wyjdzie.
- Sama mu podziękujesz przy okazji. Zbieramy się, co? - Podszedł do samochodu, wyjmując z kieszeni kluczyki. - Albo... - zawahał się, trzymając już dłoń na klamce – chodźmy się przejść co? Nie chce mi się wracać do domu. Tu niedaleko jest park. No choodź. - Uśmiechnął się, widząc jej zawahanie.
- No dobra. Ale chwilę. - Zgodziła się w końcu, ruszając za nim. - Zazdroszczę ci, wiesz? - Odezwała się po chwili, kiedy szli już obok siebie alejką parku.
- Mi? Czego? - Uniósł brwi, spoglądając w jej stronę. -
- Piotrka. Zawsze chciałam mieć rodzeństwo.
- To nie zawsze jest takie różowe. - Roześmiał się.
- Ale zawsze masz świadomość, że masz na kogo liczyć, prawda? A ja mam tylko ojca... I widzisz! - Spojrzała na niego, uśmiechając się. - Znowu zaczynam! Przerwij mi jak tylko zacznę znowu marudzić.
- Ale ja naprawdę nie mam nic przeciwko! Zobacz, powiedziałaś właśnie, że macie tylko siebie. Może właśnie dlatego twój ojciec tak bardzo się o ciebie martwi?
- No tak... - Westchnęła. - Ja naprawdę wiem, że chciałby jak najlepiej, ale przecież nie może mi układać życia.
- I dalej będę powtarzał, że masz rację i musisz o siebie walczyć, ale myślę też, że skoro macie tylko siebie to prędzej czy później w końcu się dogadacie.
- Chciałabym. - Westchnęła, wsuwając dłonie w kieszenie płaszcza. - Ostatnio myślałam nawet, czy... - zaczęła znowu po chwili – nie zacząć tak naprawdę żyć swoim życiem. Wyprowadzić się z domu?
- Majka. - Spojrzał na nią. - Nie przesadzasz trochę? To nie jest takie proste utrzymać się samemu.
- Wiem... - Westchnęła. - Ale pracuję, dużo mi nie potrzeba...
- A co będzie jak zaczniesz studia? Maja, to jest naprawdę poważna decyzja.
- Paweł, wiem. I jeszcze przecież nie postanowiłam, hmm?
***

Nacisnął dzwonek do drzwi. Po chwili pojawiła się w nich Alicja. Uśmiechnęła się niepewnie, wpuszczając go do środka.
- Chodź... Napijesz się czegoś? - Zapytała, czekając aż zdejmie kurtkę.
- Dzięki. - Potrząsnął głową.
- To chodźmy. - Ruszyła w stronę schodów. - Masz notatki? - Obejrzała się przez ramię na Kellera.

- Mam! - Uniósł rękę, w której trzymał teczkę.

Wyłączyła muzykę, odłożyła słuchawki i ruszyła do drzwi, z zamiarem przyniesienia sobie czegoś do jedzenia z dołu. Zatrzymała się, przechodząc obok drzwi pokoju siostry. Była prawie pewna, że usłyszała głos Maksa. Zapukała i nacisnęła klamkę. Kiedy pojawiła się w progu, Keller ze śmiechem próbował właśnie odebrać Alicji swój zeszyt.
- Oddaj! Przecież tłumaczyłem ci, że nie tak! Alaa... - Przewrócił się do tyłu na łóżko, kiedy w końcu dziewczyna puściła zeszyt. - Beata... - Jego wzrok padł na dziewczynę stojącą w progu.
- Cześć Kochanie. - Spojrzała mu w oczy i kiedy podniósł się do pozycji siedzącej, podeszła ku niemu i przykładając dłoń do jego policzka, musnęła jego usta. - Co robicie? - Zajrzała w ich notatki?
- Beata... - Położył dłonie na jej biodrach, kiedy chciała usiąść mu na kolanach. - Musimy to na jutro przygotować.
- Znaczy przeszkadzam wam. Zrozumiałam.
- Beata! - Spojrzał już tylko na drzwi, które zamknęły się za Jasińską.
- Nie przejmuj się nią. To jest cała Beata, do jutra jej przejdzie. - Powiedziała, sięgając po kartkę i długopis. - A nie, ty miałeś pisać. - Uśmiechnęła się, siadając po turecku i sięgając po notatki z pierwszego etapu ich zadania.  


poniedziałek, 10 lutego 2014

12.

Źle mi z tą częścią, ale w zasadzie sama nie wiedziałam czego od niej chcę... No nic. Mam nadzieję, że następna będzie lepiej wyglądać ;)


Przez kolejny tydzień los chciał, że Maks zdołał zobaczyć się z Beatą zaledwie raz. Jemu na studiach nawarstwiło się kilka kolokwiów, których nie mógł sobie odpuścić, a i ją czekało kilka sprawdzianów. Na cały ten czas odsunął od siebie myśli, które ostatnio pojawiły się w jego głowie. Zupełnie poświęcił się studiom. Właśnie kończył rozmawiać z Alicją, kiedy rozległ się dzwonek do drzwi.
- Dobra, muszę kończy. Zrobimy tak jak mówisz. Jeszcze jutro dokładnie zobaczymy co i jak. Mhm, cześć. - Rozłączył połączenie, jednocześnie naciskając klamkę drzwi wejściowych i wpuszczając do środka młodszą z sióstr Jasińskich.
- Czeeść... - Uśmiechnęła się szeroko i od razu podeszła do niego, zatapiając się w jego ustach.
- ... - Odwzajemnił pocałunek i odsuwając ją od siebie, zamknął drzwi. - Chodź... Napijesz się czegoś?
- Kawy? - Podążyła za nim do kuchni i przysiadła na stole.
- To co masz z tej chemii, co? - Podszedł ku niej, po tym jak wstawił wodę.
- Nawet nie pytaj. - Westchnęła, wyjmując z torebki podręcznik i otwierając na odpowiedniej stronie.

Po raz kolejny odwróciła wzrok od podręcznika i kartki, na której rozpisywał jej kolejne przykłady i utkwiła swoje spojrzenie w jego twarzy. Delikatnie pogładziła opuszkami palców jego policzek, zwracając na siebie jego uwagę.
- Beataa... - Westchnął.
- Hmm? - Uśmiechnęła się, całując go w usta.
- ... - Odwzajemnił pocałunek, ale zaraz potem, kiedy chciała zdecydowaniej zatopić się w jego wargach, odsunął się zdecydowanie. - Skupmy się, proszę cię. Zobacz... - Wrócił spojrzeniem ku kartce, ponownie biorąc do ręki ołówek. - Jeżeli tutaj masz... - Wrócił do tłumaczenia jej jednego z zadań, próbując nie zwracać uwagi na jej próby rozproszenia go.
Za każdym razem, kiedy tylko zaczynała go całować, w głowie zapalała mu się czerwona lampka. Nie wiedział co ma robić, jak się zachowywać. Pierwszy raz w życiu zaczynał mieć wyrzuty sumienia, że daje jej nadzieję, na coś poważnego.

- Zobaczymy się jutro? - Spojrzała mu w oczy, kiedy wieczorem wychodziła z jego mieszkania. - Chyba możesz sobie w niedzielę zrobić przerwę w nauce, co?
- Jutro... Beata naprawdę nie mogę. Musimy z twoją siostrą usiąść i napisać wnioski.
- ... - Uniosła wyżej brwi. - Umawiasz się z Alą zamiast ze mną? Mam być zazdrosna?
- Beataaa, przecież...
- Żartuję! - Roześmiała się. - Cieszę się, że już nie ma ochoty cię zabić.
- Hej, dalej z nią nie rozmawiasz? - Zatrzymał ją przy sobie, kiedy na jej twarzy pojawił się smutny uśmiech i chciała już nacisnąć klamkę.
- Mm, wiesz co, chyba nie mam ochoty słuchać jak próbuje układać mi życie, nie mając w ogóle pojęcia o tym, o czym mówi.
- Ona też się tym gryzie.
- Zwierza ci się? I też już zdążyła cię przeciągnąć na swoją stronę?
- Beata proszę cię. Przecież mamy razem zajęcia i widzę co się dzieje. - Sam nie wiedział po co to w ogóle robi. Po co wtrąca się pomiędzy obie siostry. Przecież to była ich sprawa i same powinny sobie wyjaśnić wszystkie nieporozumienia. Ale fakt faktem, że ostatnio naprawdę zwrócił uwagę na zachowanie Alicji. Przestała na niego warczeć, chociaż na początku to jego oskarżała o zły wpływ na Beatę. Wcale nie przypisywał tej zmiany swojemu urokowi osobistemu, jak zrobiłby dawniej. Był pewien, że chodzi o Beatę, która przy każdej rozmowie narzekała mu jak bardzo denerwuje ją troska siostry.
- Tylko kochanie nie wczuwaj się za bardzo w jej sytuację. Paa. - Uśmiechnęła się i czulę musnęła jego usta.
- Pa. - Zamknął za nią drzwi i kręcąc głową, skierował się do kuchni.

***

- Majka... - Paweł wychodząc z magazynu, zatrzymał się za dziewczyną zajmującą się fakturami przy barze i zajrzał jej przez ramie. - Wszystko w porządku?
- Co? - Spojrzała na niego. - Tak...
- Daj to, to bez sensu. - Zabrał jej kartki. - Zrobię to później.
- Przepraszam. - Westchnęła, odkładając długopis.
- W porządku. Jak chcesz to mów. - Posłał jej ciepły uśmiech, chowając dokumenty do teczki.
- Mm... - Pokręciła głową. - Naprawdę w porządku. Po prostu mam dzisiaj jakiś zły dzień, w ogóle nie mogę się skupić. - Sięgnęła po ścierkę i odeszła w stronę pustych jeszcze stolików. Po chwili jednak spojrzała na Zduńskiego, wyraźnie wahając się. W końcu podeszła do baru i usiadła na jednym z krzeseł. - Ja wiem jak to wszystko brzmi. Ale naprawdę już nie mam siły, żeby ciągle od nowa tłumaczyć wszystko ojcu. Myślałam, że to wszystko będzie łatwiejsze, że mimo wszystko spróbuje mnie zrozumieć...
- Znowu się pokłóciliście?
- Można tak powiedzieć. Ciągle nie potrafi przyjąć do wiadomości, że nie zmienię decyzji. Ciągle wspomina, że czas w końcu rzucić tę pracę, że wystarczy...
- Nie bierze pod uwagę, że to nie tylko pokaz siły tylko na poważnie.
- No właśnie. - Westchnęła. - Nie zdziwiłabym się, gdyby oczekiwał, że w końcu wrócę na marketing...
- Majka... pamiętaj, że nie możesz spełniać oczekiwań innych. - Spojrzał jej w oczy. - To twoje życie.
- Wiem. - Przytaknęła.
- I nie przejmuj się tak tym wszystkim. Rób po prostu swoje. Wiem, że nie jest ci łatwo, ale dasz sobie radę. - Uśmiechnął się do niej ciepło.
- W ogóle... nie powinnam ci zawracać głowy tym wszystkim. - Pokręcił głową. - Nie wiem dlaczego ci to opowiadam.
- Proszę cię. Powiedziałem przecież, że jeżeli tylko chcesz to jestem. W końcu zatrudniając cię tu, pomogłem ci wywrócić życie do góry nogami. - Uśmiechnął się.
- I dobrze zrobiłeś. A... mówisz tak jakbyś wiedział coś o tym wszystkim...
- Bo wiem. Dobra, pójdę z tym na górę. - Wziął teczkę z papierami i wyszedł zza baru. - Przyślij do mnie Janka jak przyjdzie.
- Okej... - Obejrzała się za nim. Znowu wydał jej się nagle jakiś inny. Jakby w jednym momencie stał się jakiś bardziej przygaszony i uciekł...


Stała za barem, kończąc właśnie nalewać piwo, kiedy pojawił się przed nią Piotrek.
- Cześć. Jest Paweł?
- Hej, jest na górze. - Uśmiechnęła się.
- Dzięki. - Odwzajemnił gest. - Cześć brat. - Wszedł do biura. - Co robisz wieczorem? - Zapytał od razu, siadając przed biurkiem.
- Czeeeść... - Zaskoczony podniósł wzrok na drugiego Zduńskiego. - Nic? A co, szykuje się jakaś impreza?
- Tak jakby. - Położył przed nim dwa bilety do kina. - Mieliśmy pójść z Kingą, ale Lenka się rozchorowała. Kinga zostawi jej teraz z nikim.
- Ale... dwa? Co ja...
- Paweł, przepraszam... - Maja zapukała w ściankę oddzielającą pomieszczenie od schodów – Możesz na chwilę...
- O, Majka, co robisz wieczorem? - Piotrek spojrzał na dziewczynę.
- Ja? Nic.
- No. To idziesz z Pawłem do kina. Bawcie się dobrze, a ja uciekam, bo mnie Werner zabije. Czeeść!
- Co? - Śmiejąc się, spojrzała na Pawła.