No
i jesteśmy już po pierwszym odcinku! I tak naprawdę nie wiem co
powiedzieć. Było mnóstwo genialnych momentów - pięknych,
zabawnych... Nie wiem czy mogłabym wskazać jakiś element i
powiedzieć - "Nie, to mi się nie podobało". Ale patrząc
na całość mimo wszystko czuję niedosyt. Nie wiem dlaczego. Może
spodziewałam się czegoś więcej? Ale teraz... kiedy obejrzałam
całość po raz drugi doszłam do wniosku, że czego więcej mogłam
chcieć po odcinku, który miał być w środku sezonu? Za tydzień i
za dwa możemy spodziewać się czegoś mocnego!
Ale
przechodząc do szczegółów...
Przede wszystkich i po pierwsze!
Ala i Maks! <3 Piękne sceny, wszystkie! I ta przed operacją
Ordy, kiedy doskonale uzupełniali się stawiając diagnozę i po
operacji - na początku małe zakłopotanie Alicji, a później
przekomarzanie się jak 'za starych dobrych czasów' i przywołanie
Maksa do porządku, hahaha ;D Scena w samochodzie - ten cudowny,
szalony Maks! Prawie jak scena z pierwszego sezonu, kiedy szedł obok
samochodu Ali opierając się na jej oknie.
- Mogę panią o
coś zapytać?- Tak słucham pana.
-
Chciałbym spędzić wyjątkowy wieczór, z moją wyjątkową
dziewczyną, ale nie wiem co sprawi jej przyjemność.
-
Może to samo co panu, no nie wiem...
-
Ale wie pani, kobiety jednak są inne.
-
No, ale chcą tego samego co faceci. Do widzenia.
-
Wie pani, że grzebie pani w bombie, przepraszam?
Później
scena łóóóżkoowa! Piękna, idealna! I potem ich rozmowa!
Genialnie zagrana, spojrzenia, gesty... Doskonale widać, jak bardzo
to wszystko, co zdarzyło się w Somalii (cokolwiek się zdarzyło)
nie dale Maksowi spokoju, jak go gryzie. A jednocześnie nie chce,
nie potrafi o tym mówić. I to zrozumienie Ali, która nie naciska,
rozumie, że to nie jest łatwe... Przeglądając opinie innych,
rzuciło mi się w oczy, że Ala nie powinna mówić Maksowi o
Bartku, a ja uważam, że wręcz przeciwnie. Dobrze, że mu
powiedziała. Kocha go, ufa mu i chce być z nim szczera. A jak Maks
czułby się, gdyby za jakiś czas dowiedział się o wszystkim z
plotek? Byłoby dużo gorzej! Oczywiście, zabolała go ta wiedza i
nie była dla niego łatwa, ale pięknie się zachował. Nic nie
powiedział, niczego to nie zmieniło, bo on też ją naprawdę
kocha. Przy tej scenie prawie się pokłóciłam z dziewczynami
moimi, bo one były za chwycone, bo było pięknie, a mi udzielił
się smutek obojga.
Ale
idąc dalej znowu piękna scena! Ojeeej!
- Chodź, chodź,
chodź, zabieram cię.
- Gdzieee?
- Niedaleko.
- Jestem
zmęczona, muszę do łóżka!
- A ty tylko o jednym? No chodź,
nie będziesz żałowała.
- Ale serioo!
- Co?
- Muszę się
pooołożyć.
- Wiem, widzę właśnie. Kochany
wariat! Swoją drogą świetne ujęcie tej sceny ;D
I
pod kościołem!
- Po co tu przyjechaliśmy?
- Wziąć
ślub.
- Dzisiaj?
- Za dwa tygodnie.
- Dopiero?
-
Nie jestem cudotwórcą.
(…)
- Dlatego wychodziłeś dzisiaj
rano?
- Tak. Dlaczego pytasz?
- Okazałam się wariatka...
-
Nie obrażaj mojej przyszłej żony. Może
trochę nie tak wyobrażałam sobie reakcji Alicji na ślub, ale
pięknie było!
(mam wrażenie, że za chwilę zacytuję cały
odcinek... ale co tam! ;D)
I ostatnia MaksowoAlowa scena –
umawianie się na kolację i... deser! Cuudne! Tylko szkoda, że
plany nie wyszły...
Teraz... Beatka! UWIELBIAM! Z każdym
kolejnym odcinkiem coraz bardziej lubię też Agę, której oglądanie
przeze mnie miało różne etapy ;D
Po
pierwsze uwielbiam jej aktualną relację z Alą! A jej teksty...
-
Cieszyć się? Na cholerę ci podstarzały gówniarz. Swoją
drogą myśląc o Maksie jako o 'podstarzałym gówniarzu' nie mogę!
Hahaha! ;D Karo,
przypomniało mi się znowu Twoja trauma! Hahahaha! ;DI
dalej rozmowa dziewczyn o pacjentce:
- Może sypiał z
drugą siostrą.
- Beeeaataa...
- No co, myślisz, że tylko
nam się to zdarzyło? Kocham
ten fragment! I Alicja, która się zamyśliła, a jej mina jakby
chciała powiedzieć „W sumie, masz rację...” Hahahaha!
A
potem Beata w kawiarni i Filip! Karo, ciągle się zastanawiam,
dlaczego skojarzyła Ci się z jakąś agentką... Nie czuję tego,
haha!
- Przepraszam nie przestawiłem się. Filip.
-
Super. Okej.
(…)
- Ja po prostu nie chcę zostać sam.
-
Chryyyyste... Podryw na ofiarę losu. Świetnie! Dziękuję, ale nie
jestem zainteresowana.
- Ale ja pani nie podrywam.
- To tym
gorzej. Do widzenia.Noo,
cała Beatka! Jej riposty, zachowania... Uwielbiam! I mogę oglądać
godzinami! Swoją drogą Filip nie jest zły... Zobaczymy co z tego
dalej wyniknie. Doskonale było widać, jak Beata przejęła się
rozpoznając go w przywiezionym pacjencie. Od razu zaczęła się
zastanawiać, czy mogła zapobiec temu co się stało. Może kiedyś
w przyszłości wyniknie z tego coś fajnego?
Ale pomiędzy tym
wszystkim, była jeszcze jedna scena naszych siostrzyczek! Doskonale
było widać jak bardzo Beata się zmieniła przez ten cały czas.
Patrzy już na Alę i Maksa bez żadnej urazy, żalu, że to nie ona
jest teraz na miejscu Szymańskiej. I to jej wzruszenie, kiedy Alicja
poprosiła ją o świadkowanie... Kochana! Na pewno się nie
spodziewała. Ona, która tyle nabruździła między nimi... Ale
przecież:
- Bycie siostrą do czegoś zobowiązuje.
No to będziesz, czy nie będziesz?
- Będę. Będę.
-
Teeż cię kochaam!Kooochaaanee!
<33 Kto by pomyślał w pierwszym sezonie, że będziemy oglądać
taką scenę?
A teraz daalej!
Niezastąpione Sylwia ze
swoimi ripostami i pytaniami w scenie w bufecie! Genialna!
-
Może jeszcze powiedziałaś mu to, leżąc z nim w łóżku?!
No
jakby tam było! Hahaha!
I kolejna przezabawna scena – Orda na
prochach! Wojtek Zieliński idealnie go sobie wykreował! Genialna
postać!
- Bo ja bym chciał, żebyśmy byli razem. Ja
tobie wybaczę, ty mi wybaczysz... Wybaczymy sobie. Spróbujemy coś
zbudować... Zbudujemy coś.Od
razu przypomina mi się komentarz Olci – 'Taa, chyba zamek z
piasku'. Hahahahaha!
I na zakończenie – Leoś i Ela! Uwielbiam
ich! (czy ja uwielbiam wszystkich?! :O )
- O, doktorze
Wilecki. Pan ma ciotkę w Stanach, prawda?
- Taak.
- A ma pan
ważną wizę?
- Oczywiście.
- No to jedzie pan do Stanów na
staż. Cieszy się pan? Załatwione. To już wszystko, dziękuję.
Widzisz Kochana, chcesz, masz. Nie
mogę przeboleć, że nie było ich więcej! Mam nadzieję, że
kolejne odcinki mi to zrekompensują! I brak Jivana też!
A
wymieniając wszystkie fajne rzeczy – zakochałam się w ścianie
Maksa wyłożonej podkładkami pod piwo! Świetne! ;D
Szkoda
tylko, że akurat w tej scenie to zauważyłam...
Do teraz mnie
ciarki przechodzą... Ten wzrok Maksa – na początku jakby szok i
'Co ty tu robisz?!', a potem kiedy powiedziała o odejściu od męża
'Cholera, jednak... Co teraz...'.
Chyba przestaję się łudzić i
wierzyć w idealnego Maksa!
Chcę już następny
poniedziałek!!
A teraz... opowiadanie ;D
Po śniadaniu Alicja
pokręciła się trochę po domu i w końcu postanowiła wpaść do
Majki. Była ciekawa, czy dziewczyna rozmawiała już z ojcem i jak
poszła rozmowa. Kilka razy miała okazję poznać Chojnackiego jako
nadopiekuńczego ojca, starającego się kontrolować córkę prawie
na każdym kroku. Chwilę po tym jak zapukała do drzwi, pojawiła
się w nich brunetka.
- Czeeść. Dobrze, że przyszłaś. -
Uśmiechnęła się, wpuszczając ją do środka. - Chodźmy na
górę.
Prawie wchodziły już na schodu, kiedy z salonu wyszedł
Chojnacki.
- O, Alicja! Mówi ci, co sobie wymyśliła? Może ty
jej przemówisz do rozsądku.
- Tato, proszę...
- Yy...
Rozmawiałyśmy o tym. - Przyznała. - Chciałam przekonać Majkę,
że powinna skończyć licencjat, ale... widzę jaka jest pewna.
Jeżeli naprawdę tego chce i będzie szczęśliwa to... niech tak
zrobi.
- Dziękuję. - Spojrzała na Jasińską, zamykając
drzwi swojego pokoju.
- Jestem stracona u twojego ojca. -
Roześmiała się. - Czyli rozmawialiście i jest tak jak się
spodziewałaś. - Po chwili spojrzała na nią poważnie.
-
Mhm... - Usiadła w fotelu, podkulając nogi. - Według niego chcę
sobie zniszczyć życie. W dodatku jak dowiedział się co to za
praca...
- Tym akurat ja też nie jestem zachwycona.
-
Przecież dam sobie radę!
- Wiem. - Uśmiechnęła się
delikatnie. - Znam cię przecież. Czyli, co.... Jutro?
- Jutro. -
Potwierdziła, uśmiechając się. - Wiesz czego się boję? -
Odezwała się po chwili. - Że przyjdzie wrzesień, październik, a
ja dalej nie będę wiedziała co dalej. Ale dobra, powiedz jak
Beata... Rozmawiałyście?
- Mhm. W porządku. Chociaż to nie
zmienia faktu, że się o nią martwię. Wczoraj chyba też z nim
gdzieś była...
- Ala... Ty się zawsze o wszystkich martwisz. -
Uśmiechnęła się. - I przeważnie nic złego się nie dzieje.
-
Wiem. - Westchnęła.
- A ja... - Zaczęła niepewnie. - Ja się
o nią nie boję. Ja jej... zazdroszczę?
- Maja?
-
No co... Ile ja mam lat? A widziałaś tu kiedyś jakiegoś chłopaka.
Nie.
- O sobie mogę powiedzieć to samo. Ale...
- Czekamy na
księcia na białym koniu. O ile on istnieje. - Wstała z fotela i
podeszła do okna.
***
Niechętnie otworzył oczy
wyrwany ze snu dźwiękiem telefonu. Podniósł się na łokciu i
rozejrzał się po pokoju, szukając urządzenia. W końcu dostrzegł
je tuż obok łóżka. Na ekranie uparcie migało imię jednej z
dziewczyn, z którymi się spotykał.
- Cześć Kochanie. -
Odebrał, uśmiechając się. Ola była... śmiali się czasem we
dwójkę, że jego etatową dziewczyną. Spotykali się prawie od
początku studiów, nie licząc innych krótkich epizodów w jego
życiu. Lubił ją, lubił spędzać z nią czas, ale związku z nią,
jeżeli tak w ogóle można nazwać ich relację, nie traktował
wcale poważniej od innych.
- Kochanie, posłuchaj mnie uważnie!
- Kiedy tylko usłyszał jej głos, zrozumiał, że to wcale nie
będzie miła rozmowa. Ola była wyraźnie zdenerwowana. - Na
wszystko przymykałam oko i wszystko mogłam zrozumieć, ale to już
jest przesada! Naprawdę robisz się żałosny! Ile ona ma lat, co?!
Skąd ty ją w ogóle wziąłeś?! Bawisz się teraz w związki z
dzieciakami?! Chyba nie mam ochoty się dalej z tobą widywać.
Cześć! - Rozłączyła się, nie czekając w ogóle na jego
odpowiedź.
Zaskoczony wszystkim co usłyszał, dopiero po chwili
rzucił telefon na łóżko obok siebie i opadł na poduszki. Nie
miał teraz ani siły, ani ochoty myśleć nad tym wszystkim. Po
kilku minutach jego komórka zawibrowała, odzywając się krótkim
sygnałem, oznaczającym odebranie sms'a. Niechętnie sięgnął po
telefon i wcisnął 'otwórz'. Kąciki jego ust uniosły się
delikatnie ku górze, gdy odczytał treść. Bez wahania odpisał:
Ja
też dziękuję. To był naprawdę miły wieczór. Do zobaczenia,
odezwę się. Odłożył telefon
i w końcu wstał z łóżka. Przeszedł do kuchni, sięgając po
butelkę wody mineralnej. Kiedy teraz spojrzał na rozmowę z Olką
trochę jaśniejszym umysłem, pomyślał, że może dziewczyna ma
trochę racji. Ale przecież nie robił nic złego. Po prosu spędzał
miło czas, traktując to tak samo niezobowiązująco jak wszystko
inne.
***
Wyszła z uczelni i zatrzymała się na
moment przed budynkiem. Załatwiła w dziekanacie wszystkie
formalności i była już wolna. Jeszcze dzisiaj rano kłóciła się
z ojcem, który próbował ją przekonać do swoich racji, a w
zasadzie zabraniał tego co właśnie zrobiła. Z jednej strony
teraz, czuła ulgę, zrobiła to, co chciała i mogła zacząć
jeszcze raz, od początku. Ale z drugiej bała się, nie tylko tego
co będzie, ale przede wszystkim o swoje relacje z ojcem. Czy w końcu
zaakceptuje jej wybór? Czy będzie ją po prostu wspierał w jej
działaniach? Po chwili otrząsając się z zamyślenia odeszła spod
wydziału. W końcu jeszcze przed południem miała pojawić się w
'Oazie'.
Wchodząc jakiś czas później do klubu od razu
zauważyła krzątającego się za barem Pawła. Podeszła bliżej,
uśmiechając się niepewnie.
- Cześć...
- O! Cześć,
dobrze, że jesteś. Majka, dobrze pamiętam?
- Tak, tak. -
Przytaknęła.
- Chodź na górę. Załatwimy formalności, a
potem mi pomożesz. - Uśmiechnął się, wskazując jej schody
prowadzące do biura.