poniedziałek, 10 sierpnia 2015

26.

 – Cześć! – Uśmiechnęła się, kiedy w telefonie usłyszała głos Kellera. – Co robisz? Ja też... Właśnie wyszłam ze szkoły. Znajdziesz dla mnie chwilę? Teraz? Maaaks... Okej. – Kąciki jej ust uniosły się jeszcze wyżej, kiedy przyszły lekarz w końcu zgodził się na spotkanie.
Nie widzieli się już od ponad tygodnia. Oboje tak bardzo wpadli w wir nauki, że rozmawiali ze sobą zaledwie kilka razy. Kąciki jej ust uniosły się wysoko ku górze, kiedy zatrzymał samochód po drugiej stronie ulicy. Przebiegł jezdnię i podszedł do brunetki, od razu muskając jej skroń.
– Czeeść... – wspięła się na palce, by musnąć jego usta i zaraz potem wtuliła się w jego ramiona. – Jak ja się za tobą stęskniłam...
– Ja też.
– Obiecaj, że spotkamy się jeszcze w tym tygodniu...
– Postaramy się – zmusił się do uśmiechu. – Spacer? – Odkąd zadzwoniła, namawiając go na spotkanie, w żaden sposób nie potrafił zebrać myśli. Jakiś głos nieustannie powtarzał mu w głowie, że musi z nią w końcu porozmawiać, jednak na sama myśl o tym ogarniało go przerażenie. Nie miał tyle odwagi. Zwłaszcza kiedy przyjechał tutaj, podszedł do niej, a ona patrzyła na niego w taki sposób...
– Keller! – roześmiała się. – W ogóle mnie nie słuchasz.
– Słucham. Mówiłaś jak bardzo tęskniłaś... – Objął ją w pasie i musnął usta. – Chodź... – Zaraz potem splótł dłoń z jej dłonią i pociągnął za sobą w stronę parku. – Jak polski?
– Nie, Maks. Tylko nie to. Nie rozmawiajmy o szkole, proszę. Tata nie rozmawia ze mną już o niczym innym, a ja siedzę w tych książkach bez przerwy. Ale na szczęście mam ciebie – uśmiechnął się, puszczając jego dłoń i obejmując go w pasie.

***

Odwiózł Beatę do domu i od razu pojechał do siebie. Próbowała namówić go, by wszedł chociaż na chwilę ale wykręcił się ogromem nauki, do której musiał usiąść jeszcze tego dnia.
Wszedł do mieszkania i prawie natychmiast usiadł na kanapie, biorąc w dłonie jedną z książek leżących na stoliku. Zupełnie jednak nie potrafił się skupić. Ciągle jego myśli krążyły wokół brunetki. Na szczęście mam ciebie. Uważała, że pośród nawału nauki przed matura on dawał jej jakąś... równowagę i spokój. Odłożył książkę i ukrył twarz w dłoniach. Po raz kolejny dzisiaj poczuł, że naprawdę już jest za późno, że każdy jego ruch sprawi, że będzie źle albo jeszcze gorzej...

***

– Co jest? – podniósł wzrok na brunetkę, kiedy podeszła do baru, czekając aż wypełni kolejny kufel piwem.
– Nic. Kolejny o której pani kończy... – westchnęła zirytowana.
– Który?
– Przestań! – roześmiała się.
– I tak nie potrzebujesz pomocy, od razu świetnie się nauczyłaś sobie z nimi radzić – spojrzał na nią ciepło, stawiając na jej tacy piwo i cole. – Ósemka.
Podążyła w kierunku kolejnego stolika, by chwilę później zająć miejsce obok Pawła za barem.
– Czy oni nie mają co robić w środę wieczorem? – westchnęła, gdy kolejne grupka osób podchodziła do baru.
– Studenci – wzruszył ramionami, odwracając się do kolejnego klienta.
– Piwo poproszę... – chłopak rzucił od razu.
– Już podaję... – odwrócił się na moment, by chwilę później postawić przed chłopakiem zamówiony alkohol.

Siedział przy barze, biorąc co chwilę w usta kolejny łyk piwa. Powinien być teraz w domu i się uczyć... Jednak nie był w stanie się skupić. Chociaż wyszedł, by oderwać się od wszystkiego, jego myśli ciągle krążyły wokół Beaty. Był skończonym kretynem. Tego był już pewien i dałby wszystko, żeby ktoś mu teraz powiedział co z tym wszystkim zrobić. Cały czas powtarzał sobie, że powinien z nią porozmawiać jak najszybciej, dzisiaj jednak słuchając jej, uświadomił sobie coś zupełnie innego. Z każdym dniem krzywdził ją coraz bardziej, ale to chyba nie był dobry moment na szczerą rozmowę. Jasińska miała ambitne plany, chciała dostać się na medycyną, a już za kilka tygodni czekały ją decydujące egzaminy, na których musiała uzyskać wyniki zbliżone do maksymalnych. A gdyby teraz powiedział jej prawdę... Nie mógł mieć pewności jak by się to wszystko potoczyło.
Westchnął, rozglądając się po sali i zauważając na parkiecie same wtulone w siebie pary. Nawet obok niego siedziała urocza brunetka, cały czas z zachwytem wpatrująca się w chłopaka, z którym rozmawiała. Powędrował spojrzeniem nieco dalej. Kolejna zakochana para. Odwrócił wzrok wziął spory łyk piwa. Zaraz potem jednak wrócił spojrzeniem w ostatnie miejsce. Coś było nie tak. Kojarzył tę dziewczynę, na pewno nie był klientką, a próbujący ją obejmować facet wyraźnie chwiał się na nogach. Zeskoczył z krzesła i ruszył w tamtym kierunku.
– W porządku? – spojrzał w oczy brunetce, ubranej w czerwoną, firmową koszulkę. Od razu zauważył w nich błysk strachu.
– Nie twój interes. – Brunet odwrócił się w jego stronę, mierząc go wzrokiem.
– Twój też nie – odpowiedział natychmiast i znów spojrzał na dziewczynę. – Idź stąd.
Nie musiał jej tego powtarzać dwa razy, od razu zniknęła w drzwiach kilka metrów dalej. 

środa, 18 lutego 2015

25.

 – Naprawdę dziękuje – Majka odezwała się, kiedy późnym wieczorem wyszli z kina.
– Podobało ci się? Jakoś... chyba straciłaś humor?
– Bardzo. Właśnie tak sobie wyobrażałam. – W końcu podniosła wzrok na Zduńskiego.
– Ma... Maja... – Zrobił krok w jej stronę, kładąc dłonie na jej ramionach. – Ty płaczesz? Heej...
– Przepraszam... – Wyszeptała, ocierając łzę, która mimo woli wydostała się na jej policzek. – No piękne... – wzruszyła ramionami.
– Chodź – uśmiechnął się i mocną przytulił dziewczynę do siebie. – Gdybym wiedział, że to się tak skończy, wybrałbym coś innego?
– Niee. Trafiłeś idealnie. – Odsunęła się. – I, i tak bym zobaczyła! – uśmiechnęła się.

***

– Czwórka...
– … – zatrzymała się, słysząc za sobą głos Maksa. – I?
– Nic. – Wzruszył ramionami. – W końcu jestem lepszy od samej Alicji Jasińskiej.
– Przestań – roześmiała się. – Mam gratulować? Widziałeś się ostatnio z Beatą?
– Ostatnio nie... – zaczął niepewnie. – Musiałem...
– Wiem. Ale porozmawiałyśmy sobie.
– Wyjaśniłyście wszystko? W końcu!
– Maks.
– Co? To było męczące.
– Idziecie z nami? – W tej samej chwili podeszła do nich grupa znajomych z roku.
– Ja nie... – Od razu pokręciła głową.
– Chodź Keller. – Przyjaciel położył dłoń na jego ramieniu.
– Ala zaczekaj... – Koleżanka podeszła do niej. – A co ty się z nim przyjaźnisz?
– Co? Z kim?
– Z Maksem. Przyjaźnisz, czy...
– Czy co? Przestań. Jest z moją siostra. – Wzruszyła ramionami. – I może nie jest taki zły? Biegnij za nim, a ja znikam do domu. Cześć. – Musnęła policzek dziewczyny.

***

– Ostatnio odkryłem to miejsce, na pewno wam się spodoba.
– Tu? – Keller przystanął, gdy znaleźli się pod „Oazą”.
– Mhm. Chodźmy.
Bez słowa usiadł wśród znajomych, sięgając po piwo, które po chwili pojawiło się przed nim. Mimowolnie jego myśli skierowały się w stroję Jasińskich... Tydzień temu na głos przyznał się, że robi źle, że musi to w końcu załatwić... I usłyszał wtedy, że powinien to zrobić jak najszybciej. Tymczasem... nie zrobił nic. Każdego dnia próbował odsuwać tą myśl od siebie jak najdalej. Zaledwie kilka razy rozmawiał z Beatą, zawsze wypytując ją jak jej idzie pisanie, czego się teraz uczy i uparcie odsuwając jej zainteresowanie od siebie.
– Keller! Co się z tobą dzieje, co? – Usłyszał nagle obok siebie, kiedy po raz kolejny zignorował dziewczynę próbującą zwrócić na siebie jego uwagę.
– Nic. – Sięgnął po kurtkę. – Idę do domu. Cześć.  

poniedziałek, 9 lutego 2015

24.

 – Rozumiem. Beata, naprawdę, ale...
– Wiem, że się o mnie martwisz. Wiem. Ile razy o tym rozmawiałyśmy? Ale ja nie potrzebuję opieki. Wiem, że mogę do ciebie zawsze przyjść i tego potrzebuję. A Maks... Przesadziłam wtedy. Skoro byłaś pewna, że u niego jestem to kogo miałaś pytać... Przepraszam.
– Chodź tu... – Przytuliła ją mocno. – Kocham cię.
– No i tak ma być, tak? – Majka uśmiechnęła się, patrząc na przyjaciółki. – Zaraz wracam... – Zbiegła na dół by po chwili wrócić do pokoju z trzema kieliszkami i butelką wina.
– Chojnaackaa! – Beata uśmiechnęła się szeroko. – Nie poznaję cię?
– No co? – Wzruszył ramionami, stawiając wszystko na stoliku.
– Majka, ale... – Alicja od razu zaczęła protestować.
– Przestań. – Siostra weszła jej w słowo. – Też mam jutro zajęcia. Przeżyjemy.

– I jak Maks? – Ala spojrzała na Beatę, biorąc do ręki kieliszek. – W porządku?
– W porządku. Nie ma dla mnie dużo czasu, ale dobrze. Z Maksem jest... tak inaczej niż do tej pory? Sama nie wiem, ale...
– Naprawdę go kochasz co? – Majka spojrzała na dziewczynkę, na twarzy której wyraźnie malowało się szczęście.
– No... kocham. – Przyznała po chwili spuszczając wzrok.
– I jakby coś, wiesz...
– Wiem. Postawisz go do pionu. – Uśmiechnęła się do siostry. – Brakowało mi ciebie.
– Poczekajcie chwilę... – Chojnacka sięgnęła po dzwoniącą komórkę. – Halo? Czeeść... Teraz? – Spojrzała na kieliszek. – Okej, będę, nie ma problemu. Ale Paweł. Wszystko w porządku? Okej, na razie.
– Co jest?
– Nic. Za godzinę muszę być w Oazie... Paweł musi coś załatwić.

***

Wycierała właśnie świeżo umyte kufle, kiedy przed barem pojawił się Zduński i położył przed nią kopertę. Usiadł na krześle, patrząc na nią wyczekująco.
– Co to jest?
– Zobacz.
– … – Patrzyła na niego jeszcze przez chwilę i w końcu sięgnęła po kopertę. – Paweł... – Zaczęła, gdy wyjęła ze środka dwa bilety. – Co to jest?
– Bilety. Do kina. Idziemy w czwartek na 19. Dziękuję za wczoraj. I przepraszam, podobno mieliście straszny młyn i do nocy siedzieliście, a dzisiaj od rana...
– Ale... Paweł, poczekaj... zabierz mnie na spacer, na kawę... przecież to nic takiego.
– Nie podoba ci się na co? – skinął w stronę biletów.
– Podoba. – Westchnęła. – Bardzo się podoba...
– No właśnie. Dlatego nie przyjmuje odmowy. Schowaj, a ja idę po zamówienie i jadę.
– Dziękuję...