sobota, 30 sierpnia 2014

21.

Chwiejnym krokiem, powoli przemierzał ulice stolicy. Nie potrafił skupić myśli na jednej rzeczy. Przez głowę przelatywały mi migawki ze spotkań z Beatą, Alicją... Po co w ogóle o niej wspominał? Nie potrafił tego zrozumieć, przecież ona nie miała z tym nic wspólnego. Chyba tylko tyle, że na końcu go własnoręcznie zabije za siostrę. Mimo to jednak nie potrafił wyrzucić jej z głowy. W końcu, po dłuższym czasie dotarł do mieszkania. Zdjął jedynie kurtkę i od razu położył się na łóżku, momentalnie opływając w krainę Morfeusza.

***

– Majka! – Kiedy tylko weszła do domu, ojciec wychylił się z salonu. – Chodź na chwile.
– Coś się stało? Jestem zmęczona... Czemu jeszcze nie śpisz?
– Kto to był? Kto cię odwiózł?
– Tato... – Westchnęła. – Paweł, kolega z pracy. – Odwróciła się, chcąc pójść na górę.
– Czyli takich masz teraz znajomych?
– Jakich?! – Natychmiast spojrzała na ojca. – Wiesz o nim cokolwiek?!
– Wiem gdzie pracuje.
– Tak? Przecież ja też tam pracuję!
– I dobrze wiesz, że mi się to nie podoba. Majka! – Zawołał jeszcze za córką, ale była już na schodach.
– Zostaw mnie!
Zamknęła drzwi do swojego pokoju i położyła się na łóżku, biorąc głęboki wdech. Miała tego dosyć. Ile razy w ten sam sposób próbował selekcjonować jej znajomych ze szkoły. A Pawłowi przecież nic nie mogła zarzucić. Wręcz przeciwnie.

***

Powoli zaczął się budzić pod wpływem słońca padającego na jego twarz. Otworzył oczy, jednak od razu je zamknął, zakrywając twarz poduszką.
– O Boże... – Jęknął, czując tępy ból głowy. Po dłuższej chwili dopiero zmusił się, by wstać. Powoli przeszedł do kuchni i od razu sięgnął po butelkę wody stojącą na blacie. Przeszukując szufladę z lekami, w końcu trafił na pudełku leków przeciwbólowych. Usiadł przy stole i przymknął oczy z nadzieją, że za jakiś czas połknięta tabletka chociaż trochę zmniejszy ból. Mimowolnie w jego głowie pojawiła się myśl, że w ostatnim czasie, wychodząc często z Beatą, odzwyczaił się od takiego stanu. Potrząsnął głową, jednak od razu pożałował tak gwałtownych ruchów.
Kilkanaście minut później podszedł powoli do lodówki, wyjął z niej kubeczek kefiru, dziękując sobie w duchu, że kupił ostatnio kilka, i usiadł na kanapie w salonie. Westchnął, spoglądając na książki i notatki rozłożone na stoliku. Miał temu poświęcić cały czwartkowy wieczór, podczas gdy jedynie przejrzał kilka rzeczy. W weekend miał zająć się kolejną porcją materiału. Przymknął oczy, obiecując sobie, że zajmie się tym zaraz jak tylko poczuje się trochę lepiej. Jednak po chwili podniósł powieki i sięgnął po książkę. Wolał męczyć się nad tym niż swoimi myślami.

***

– Cześć Beata... – Pakując kilka rzeczy do torebki, odebrała uparcie dzwoniący telefon. – Prezentacja? Wiem, pamiętam. Chcesz do tego teraz usiąść? Ja teraz idę do pracy, ale koło 16 będą wolna... Okej... Przypomnij mi jeszcze tylko jaki masz ten temat? Będę myśleć. – Uśmiechnęła się. – Pa.
Wrzuciła komórkę do torebki i wyszła z pokoju. Zbiegła na dół, od razu kierując się do przedpokoju. Chwyciła kurtkę i zajrzała do kuchni.
– Pani Jadziu, ja wychodzę.
– Aha, Majeczko, zaczekaj. – Kobieta wyszła za nią do przedpokoju. – Tata chciał, żebyś była na obiedzie.
– Nie dam rady. – Pokręciła głową. – Obiecałam, że pomogę Beacie. Muszę już iść, do widzenia.

Zamknęła za sobą drzwi i kręcąc głową, ruszyła w kierunku przystanku autobusowego. Jak zwykle dla jej ojca w ten sposób było najłatwiej, postawić ją przed faktem dokonany. Nie miała najmniejszego zamiaru spełniać jego oczekiwań.


niedziela, 17 sierpnia 2014

20.

Kiedy w końcu dziewczyna wyszła z mieszkania, położył się z powrotem na łózko i biorąc głęboki wdech, zakrył twarz dłońmi. Przecież już jakiś czas temu uświadomił sobie, że zabrnął w ślepy zaułek, ale mimo to nic nie zmienił, nie wycofał się... Westchnął głęboko i podniósł się, ruszając prosto do łazienki. Wziął szybki wdech i wrócił do książek. Mimo wszystko anatomia wymagała chwili jego uwagi.

***

- Keller! Idziesz z nami?! - Odwrócił się słysząc za sobą wołanie znajomych.
- Dzisiaj nie mogę! - Odkrzyknął, kręcąc głowa. Przez cały dzień na uczelni nie potrafił znaleźć sobie miejsca, ani skopić się na zajęciach. Za każdym razem kiedy natykał się na Alicję przed oczami miał jej młodsza siostrę. Teraz potrzebował chwili spokoju bez żadnych znajomych twarzy.
- Ale przestań! Jest piątek wieczór!
- Nie mogę! - Pozostał przy swoim i od razu ruszył spod uczelni.

Wszedł do pierwszego lepszego klubu i usiadł przy barze, wybierając specjalnie odcinek przy który nie było jeszcze wielu gości.
- Piwo. - Spojrzał na barmana. - Albo nie. Whisky. Podwójną. - Zmienił zdanie zanim tamten zdążył sięgnąć po odpowiednią szklankę.
- Proszę. - Blondyn postawił przed nim trunek i zajął się kolejną osobą.
Od razu wypił całą zawartość szklaneczki.
- Cześć... - Urocza blondynka przystanęła obok niego. - Mogę? - Wskazała wolne krzesło tuż obok Kellera.
- Zajęte. - Spojrzał na nią katem oka. - Jeszcze raz to samo. - Skinął na chłopaka za barem.


Paweł postawił kolejna szklankę whisky przed młodym chłopakiem i wyszedł na moment do magazynu.
-Mówiłem, żebyś tego teraz nie robiła. - Spojrzał na dziewczynę próbująca uporać się z kartonami pozostałymi po dostawie. - Ja się nie rozdwoję.
-Tylko nie krzycz jak się ktoś na tym zabije. - Nie patrząc w jego kierunku, wyminęła go i wyszła na salę. Chociaż miała wyrzuty sumienia, nie potrafiła tym razem pierwsza wyciągnąć reki. Sama nie wiedziała dlaczego. Po chwili ruszył za nią i biorąc do reki ściereczkę i mokry kufel zajął miejsce tuż obok obsługiwanego wcześniej ciemnego szatyna. Chłopak siedział ze wzrokiem utkwionym w pustej szklance. Z reguły nie lubił wdawać się w dyskusje z gośćmi, raczej tylko słuchał, teraz jednak coś zmusiło go żeby się odezwać.
- Kłopoty?
- … - Podniósł na niego zaskoczone spojrzenie. - Można tak powiedzieć. Jeszcze raz. - Przesunął w jego stronę szklankę.
- To nie pomoże. - Uśmiechnął się delikatnie, spełniając życzenia klienta.
- Ale i nie zaszkodzi. - Zanurzył usta w trunku. Chwilę później wyjął z kieszeni wibrującą komórkę. Nowa wiadomość. Nacisnął pokaż i pokręcił delikatnie głową, odczytując treść: Kiedy znowu się zobaczymy? Muszę porządnie usiąść do książek, ale dla ciebie zawsze znajdę czas. Kocham cię. Rzucił komórkę na bar i dopił zawartość swojej szklanki. - Czemu one na wszystko muszą patrzeć kocham albo nie kocham...
- Bo to jest ważne? - Spojrzał na chłopaka, wracając z powrotem od jednego z gości. - Ona kocha czy nie?
- Właśnie kocha... Nalej mi jeszcze. A ja przecież nie chciałem jej krzywdzić! Wiem, jestem skończonym kretynem.
- …
- Ona jest inna, młodsza, delikatna... Co mam jej teraz powiedzieć?! Sorry, spałem z tobą, ale nic nie czuję?!
- Tego ci nie powiem.
- Szkoda. - Wypił nową porcję alkoholu.
- Ale powiem, że takie rzeczy lepiej załatwić prędzej niż później.
- Paweł... - Majka podeszła do blondyna, odzywając się szeptem. - Miałam ci pomóc, a nie pracować za ciebie. - Zmierzyła go jeszcze wzrokiem i ruszyła na sam koniec sali.
- Taa... Wiem, że to głupio brzmi, ale naprawdę mnie to przeraża... Pierwszy raz... Nie wiem... - Mówił już jakby bardziej do siebie, niż do chłopaka naprzeciwko. - Beata... niby jest miło, ale...
- Ale to nie to.
- I jest jakoś... nie potrafimy tak normalnie być, rozmawiać... Alicja... - urwał.
- Alicja?
- Ładna. - Skinął w stronę Chojnackiej przechodzącej tuż obok nich. - Gratuluję.
- Co?
- Nie znam się, ale od razu widać jak patrzycie... Nalej mi jeszcze...

***

- Zaczekaj! - Krzyknął za Majką, zamykając w pośpiechu klub. - Czekaj, chodź. Odwiozę cię, porozmawiamy.
- Przejdę się. - Chciała się odwrócić, jednak chwycił ją za rękę.
- Majka. Daj spokój, co? Chciałem cię przeprosić.
- …
- Wiem, że okropnie się zachowałem. Najpierw ci opowiedziałem, potem kazałem zapomnieć, a przecież... sam wiem, że to nie jest takie proste. - Uśmiechnął się blado.
- … - Pokręciła głową. - To ja nie powinnam naciskać. Rozumiem, że nie chcesz o tym rozmawiać. Tylko po prostu... jeżeli będziesz chciał to ja jestem.
- Wiem. - Kąciki jego ust uniosły się wyżej. - Chodź tu. - Przygarnął ją do siebie i przytulił. - Dziękuję. To co... - odsunął dziewczynę od siebie, kładąc dłonie na jej ramionach – zgoda?
- Zgoda. - Uśmiechnęła się.
- No! To teraz chodź, bo zimno! Swoją drogą... cały czas się zastanawiam co w tobie jest...
- To znaczy? - Uniosła brwi, wsiadając do samochodu.
- Dlaczego potrafię rozmawiać z tobą o takich rzeczach...
- Dlatego, że ja nie znając cię w ogóle, opowiedziałam ci całe swoje życie?
- Oojj nie... - Roześmiał się. - Tylko nie chciej poznawać całego mojego. To by ci nie wyszło na dobre. - Pokręcił głową i po chwili zamilknął, próbując skupić się na drodze. Cały czas jednak myślał o tym co usłyszał dzisiaj od tamtego chłopaka. Kiedy przed klubem trzymał Chojnacką w ramionach, od razu wróciły do niego jego słowa. Roześmiał się w duchu, przecież to było totalna abstrakcja. Owszem, lubił ją, ale tylko lubił. I był święcie przekonany, że nigdy to się nie zamieni w nic więcej. Mimo wszystko jednak obiecał sobie, że musi pilnować, by na pewno to się nie stało. Zwłaszcza z jej strony.

niedziela, 3 sierpnia 2014

19.

Po cały dniu na uczelni ledwie zdążył cokolwiek zjeść i właśnie wkładał naczynia do zmywarki, kiedy rozległ się dzwonek do drzwi. Westchnął, niechętnie idąc do przedpokoju. Chociaż był po tylu godzinach zajęć i nie miał na to w ogóle ochoty, powinien właśnie siadać do książek.
- Co tu robisz? - Zapytał automatycznie, widząc za progiem Beatę.
- Mogę?
- … - Odsunął się, wpuszczając ją do środka. Chwilę później zamknął drzwi i ruszył za nią w głąb mieszkania.
- Przyszłam cię przeprosić. - Zaczęła w końcu. - Za wczoraj. Mnie też kiedyś spotka to po raz pierwszy i też na pewno nie będzie mi łatwo przejść nad tym do porządku dziennego. Powinnam bardziej próbować cię zrozumieć... Maks. Powiedz coś...
- … - Bez słowa podszedł ku niej i przytulił ją do siebie. - Nie powinienem tak wychodzić...
- Ciągle coś robię nie tak...
- Nie... Miałem się teraz uczyć, ale... dobrze, że przyszłaś. - Uśmiechnął się delikatnie, odsuwając ją od siebie i założył jej kosmyk włosów za ucho.
- … - Również kąciki jej ust uniosły się ku górze i w końcu czule musnęła jego wargi. - Masz jakieś wino? Posiedzimy...
- Mam. Zaczekaj... - Zniknął na moment w kuchni, by po chwili wrócić z butelką i dwoma kieliszkami. Napełnił je czerwonym trunkiem i podając jeden dziewczynie, usiadł obok niej na kanapie.

- Ja już nie. - Wyjaśnił, kiedy spojrzała na niego pytająco, gdy napełnił jej kieliszek, któryś już raz z kolei, natomiast swój tym razem pozostawił pusty. - Lepiej, żeby jutro w prosektorium nie wyczuł, że piłem.
- O tym nie rozmawiajmy! - Od razu zaprotestowała. Po chwili odstawiła kieliszek na stolik obok i zdecydowanie zatopiła się w jego ustach.
- Beata... - Wyszeptał między kolejnymi pocałunkami.
- Cii... - Położyła mu palec na ustach i uśmiechnęła się, podnosząc się z kanapy i ujmując jego dłoń. - Chodź...
- … - Wstał, obejmując ją od razu i kontynuując przerwaną pieszczotę. Jeszcze zanim dotarli do sypialni większość ich ubrań znalazła już swoje miejsce na podłodze.

***


Wracając późnym popołudniem z pracy zapukała do drzwi Jasińskich. Tak dawno nie znalazły z Alicją czasu dla siebie. Potrzebowały dzisiaj rozmowy z przyjaciółką. Chwilę później siedziała już w jej pokoju z kubkiem gorącej herbaty w dłoniach.
- Co jest? - Ala spojrzała na nią, kiedy pustym wzrokiem wpatrywała się w jej rozłożone notatki.
- Cały czas myślę o Pawle...
- O Pawle? - Uniosła brwi.
- Oj, Ala... Ostatnio opowiedział mi o swojej byłej żonie...
- Co?! Jak...
- Byli razem pół roku... Chciała ciągle go na siłę zmieniać, bo pracuje tylko w klubie... A przez cały czas go zdradzała... Opowiedział mi, a następnego dni kazał zapomnieć. Martwię się o niego. Mam wrażenie, że jeszcze nie do końca sobie z tym poradził? A ja chyba niepotrzebnie tak naciskałam. - Pokręciła głową. - Przecież to nie jest... Ala? - Spojrzała na Jasińską. - Ty mnie w ogóle nie słuchasz.
- Co? Słucham...
- Hej, co się stało?
- Niiic... - Pokręciła głową. - Ostatnio... - Zaczęła powoli opowiadać ostatnie zdarzenia. - Muszę po prostu jakoś to sobie poukładać...
- Ala... - Przytuliła ją do siebie mocno, opierając policzek na jej głowie. - Czemu nic nie mówiłaś? Ja opowiadam, a to nie ważne...
- Majka... Po prostu... muszę się przyzwyczaić. - Odsunęła się, próbując zdobyć się na blady uśmiech
- A jak Maks?
- Wiesz co... kiedy mi właśnie tłumaczył, że nie mamy wpływu, że taki wybieramy zawód chciałam go zapytać jak może go to wszystko nie obchodzić, ale... w oczach miał coś takiego... Ja naprawdę nie wiem kim on jest. To nie był ten Keller, którego znałam z uczelni... Dobra. Ty mi powiedz jedno. Lubisz Pawła, prawda?
- Coo? Ala... - Roześmiała się.
- I martwisz się... I wyrzucasz sobie, że za bardzo naciskałaś...
- Proszę cię! Mam u niego duży dług...

***

Otworzył powoli oczy, a jego wzrok od razu padł na dziewczynę wtuloną w poduszkę tuż obok. Prawie od razu przymknął powieki z powrotem, biorąc głęboki wdech. Tym razem jeszcze silniej poczuł, że to nie powinno się wydarzyć. Nie poznawał siebie, naprawdę miał wyrzuty sumienia. Nie spodziewał się, że jest do tego zdolny. Zwłaszcza w takiej kwestii. Po dłuższej chwili ponownie spojrzał na brunetkę. Była taka delikatna, bezbronna... Nie mogąc się powstrzymać, pogładził delikatnie opuszkami palców po jej policzku.
- Mmm... - Wymruczała coś pod nosem, podnosząc powoli powieki, a kąciki jej ust drgnęły ku górze, układając się w spokojny uśmiech. - Która godzina?
- Po 22 parę minut...
- … - Westchnęła, wtulając się w jego tors. - Muszę się zbierać... Nie mogę dzisiaj nie wrócić...
- Odwiozę cię.
- Mm, dam sobie radę. - Podniosła się, podpierając się na łokciu. - Miałeś się uczyć? - Uniosła brwi i delikatnie musnęła jego usta. - Ale możesz mi zamówić taksówkę. - Uśmiechnęła się, owijając się pościelą i wychodząc z pokoju.