niedziela, 29 grudnia 2013

11.

Miało nie być tej części tak szybko, a mimo wszystko jest. Nie lubię siebie za to, że mówię jedno, a robię drugie ;D


Wszedł do mieszkania i od razu skierował się do salonu, gdzie na stoliku czekało na niego kilka książek. Usiadł na kanapie sięgając po podręcznik z anatomii i otworzył na ostatnio przerabianym materiale. Próbował skupić się na rysunkach i schematach chcąc zapamiętać kolejne mięśnie, jednak w końcu odłożył książkę i oparł się na kanapie, odchylając głowę w tył i przymykając oczy. Ciągle myślał o Beacie. O tym co się między nimi stało, co powiedziała. Nie potrafił pozbyć się z głowy tych dwóch słów wypowiedzianych przez dziewczynę. Nigdy nie rozmawiali o tym jak traktują swój... związek. Nigdy nie brał też pod uwagę, że Jasińska może się zakochać, chociaż jakiś czas temu myślał dokąd to wszystko zmierza. Wtedy odgonił od siebie te myśli. Wydawało mu się, że chce tego samego co on. Lubił ją, ale nie kochał, nie miał zamiaru wiązać się na dłużej. Nie miał pojęcia co teraz zrobić. Było już za późno na jakiekolwiek dobre wyjście. A przecież nie chciał jej krzywdzić. Ukrył na moment twarz w dłoniach i po chwili podniósł się z kanapy przechodząc do kuchni. Zaparzył sobie kawę i spróbował jeszcze raz skupić się nad książkami.

Zaczynał właśnie po raz trzeci powtarzać kolejne nazwy, kiedy telefon leżący zaraz obok zawibrował, oznajmiając odebranie sms'a. Sięgnął po komórkę i otworzył wiadomość: Mam nadzieję, że pamiętasz o swojej części na jutro. Westchnął, uświadamiając sobie, że jutro znów ma kolejne zajęcia z Alicją i podzielili się materiałem, by zaoszczędzić chociaż trochę czasu. Odłożył urządzenie, odsunął od siebie anatomię i sięgnął po notatki z dzisiejszych zajęć.

***

Z szerokim uśmiechem na ustach weszła do domu, odwiesiła kurtkę i weszła do kuchni, rzucając torebkę na stół. Zatrzymała się zaraz potem, orientując się, że w pomieszczeniu jest jej starsza siostra.
- Cześć. - Odwróciła wzrok od szatynki i podeszła do szafki wyjmując kubek i włączając czajnik.
- Gdzie byłaś? - Zapytała bez zbędnych wstępów i utkwiła swój wzrok w twarzy Beaty. - Ojca nie ma. - Dodała, zauważając, że dziewczyna niepewnie spojrzała w stronę przejścia do salonu.
- Jestem dorosła, nie muszę ci się tłumaczyć. - Odpowiedziała, wrzucając torebkę herbaty do kubka.

- Beata! Bez uprzedzenia nie wróciłaś na noc!
- Nie ufasz mi.
- Nie rozmawiamy o zaufaniu! Wiesz jak się o ciebie martwiłam?! Dzwoniłam! Ale ty nie napisałaś nawet głupiego sms'a! Gdzie byłaś? Maks uważa, że nie ma z tym nic wspólnego.
- Rozmawiałaś o tym z Maksem? - Zatrzymała swoje spojrzenie na siostrze. - Po co?! Po co mieszasz go w swoje pretensje? - Zgarnęła ze stołu swoje rzeczy i wyszła z pomieszczenia, od razu wchodząc na górę.
***

- Przepraszam, a państwo mają zamiar uczestniczyć w dzisiejszych zajęciach jak wszyscy? - Prowadzący zatrzymał się przed stolikiem Alicji i Maksa.
- … - Oboje gwałtownie podnieśli na niego wzrok, by po chwili niepewnie spojrzeć na siebie. Dopiero teraz zdali sobie sprawę, że żadne z nich nie zajęło się ich zadaniem, tylko oboje odpłynęli gdzieś myślami. - Przepraszamy. - Keller odezwał się, sięgając po swoje notatki zrobione wczoraj w domu.
- Co się z tobą dzieje? - Alicja spojrzała na niego kątem oka, kiedy mężczyzna odszedł.
- A z tobą? - Uśmiechnął się lekko, a przez głowę przemknęła mu myśl, że gdyby tylko dziewczyna wiedziała o czym myśli, nie pytałaby tak spokojnie. - Pokaż... - Wyjął jej z rąk jej notatki. - Właśnie tak myślałem... - Przytaknął. - I zobacz... - Podsunął jej swój zeszyt, próbując całą swoją uwagę skupić na powierzonym im zadaniu. Przecież byli studentami medycyny, mieli zostać lekarzami. W ich zawodzie profesjonalizm i skupienie to podstawa.

Wychodząc z sali odebrał w końcu komórkę wibrując co jakiś czas przez ostatnią godzinę.
- Czeeść. Wiesz co, nie dzisiaj nie dam rady... Naprawdę. Zadzwonię do ciebie wieczorem, co? Paa.
- Spławiasz moją siostrę? - Usłyszał obok siebie głos drugiej Jasińskiej.
- Co? Nie, muszę poprawić kolokwium u Pawelca. - Odpowiedział od razu, a w duchu automatycznie skarcił się za to, że zaczyna jej się tłumaczyć.

czwartek, 12 grudnia 2013

10.

Otworzyłam odpowiedniego worda i okazało się, że mam całkiem sporo kolejnej części od kiedyś tam, a że powinnam czytać Schulza, którego nie potrafię przetrawić... dokończyłam i jest ;D



- Dlaczego mnie tak nie lubisz? - Usłyszała tuż za sobą głos Kellera, kiedy tylko znalazła się za drzwiami sali.
- ... - Odwróciła się w jego stronę, spoglądając mu w twarz. - Co? O co ci chodzi?
- Zrobiłem ci coś?
- Nie muszę cię lubić. - Wzruszyła lekko ramionami, patrząc chłodnym wzrokiem na chłopaka. - Po prostu pracujmy.
- Tylko ja ci nic nie zrobiłem. - Rzucił jeszcze za nią, kiedy już odchodziła.

***

Kiedy tylko zauważyła dziewczynę wchodzącą do klubu, wiedziała, że nie dobrze jest. Alicja do baru i rzucając gwałtownie torebkę na krzesło, usiadła na sąsiednim.
- Co się znowu tak wkurzasz, co? - Spojrzała uważnie na przyjaciółkę, jednocześnie nalewając piwo.
- Idiota. - Wyrzuciła tylko z siebie, splatając dłonie na barze.
- Kto?
- Nadęty dupek. Udaje świętego, bo on przecież nie wie gdzie jest Beata i dlaczego nie wróciła do domu na noc. I jeszcze robi z siebie biedaczka. Bo ja go nie lubię.
- Maks. - Odpowiedziała sama sobie.
- No Maks. - Przytaknęła, biorąc głęboki wdech i próbując się uspokoić.
- Chyba muszę go w końcu poznać. Może zrozumiem dlaczego cię tak denerwuje. - Uśmiechnęła się.
- Majka...
- Okeej... To mów jak zajęcia? Było tak źle? - Zapytała, stawiając wysoką szklankę na tacy i przesuwając w stronę Zuzy, czekającej po drugiej stronie baru.
- I właśnie to jest najgorsze. Bo cholera, jest zdolny. I dużo wie. Przez to wszystko w ogóle nie mogłam się skupić, a on... no co, uratował nas. - Wzruszyła ramionami.
- Może... sam w sobie też nie jest taki zły?

***

- Czeeść! - Uśmiechnęła się szeroko, podchodząc do Maksa czekającego na nią pod szkołą i zarzuciła ręce na jego szyję, wtulając w nią policzek. - Jak zajęcia z Alą?
- Skoro przyszedłem, to chyba nie najgorzej. - Uśmiechnął się. - Chodź... - Ujmując ją za rękę, pociągnął w stronę samochodu. Otworzył jej drzwi i gdy wsiadła, przeszedł na stronę kierowcy.
- Naprawdę nie znajdziesz dzisiaj ani chwili? - Spojrzała na niego, kiedy przekręcił kluczyć w stacyjce i ruszył z parkingu.
- … - Pokręcił przecząco głową. - Ostatnio trochę odpuściłem, muszę usiąść w końcu do książek. I nie patrz tak! Sama chcesz być lekarzem, wiesz jak jest... Odwiozę cię do domu i spadam.
- Wiem. - Westchnęła.

- Jesteśmy. - Uśmiechnął się, odpinając pas i wysiadając z samochodu. Otworzył jej drzwi kiedy wysiadła spojrzał w oczy. - Też żałuję, że muszę jechać.
- … Ujęła jego dłonie i wspinając się na palce, czule musnęła jego usta. - Kocham cię. - Wyszeptała patrząc w jego tęczówki i w końcu uśmiechając się do siebie, odeszła w stronę domu.


***

Wchodząc wieczorem do domu z zaskoczeniem zauważyła ojca siedzącego w salonie. Zazwyczaj kiedy wracała, albo już spał, albo pracował w swoim gabinecie. Tym razem wyraźnie na nią czekał.
- Cześć. - Uśmiechnęła się blado, zdejmując kurtkę i wchodząc do pomieszczenia. - Coś się stało? - Zapytała, nie wiedząc czego się spodziewać. Chciała łudzić się, że Chojnacki zrozumiał, że nie może przez cały czas za nią decydować.
- Musiało coś się stać, że chcę porozmawiać z własną córką?
- Tato, ty ze mną nie rozmawiasz. - Przysiadła na skaju fotela.
- Majka, daj już spokój z tym przedstawieniem. Udowodniłaś, że możesz postawić na swoim i już wystarczy.
- Co? Tato! Ty naprawdę nie rozumiesz? - Poderwała się z mebla. A więc jednak. Nie miał zamiaru odpuścić.
- Maja!
- Nie rozumiesz, że nie zrezygnuję z tej pracy?! To nie jest demonstracja! To jest moje nowe życie! I nie przekonasz mnie. - Pokręciła głową, wchodząc na schody.