Chwiejnym
krokiem, powoli przemierzał ulice stolicy. Nie potrafił skupić
myśli na jednej rzeczy. Przez głowę przelatywały mi migawki ze
spotkań z Beatą, Alicją... Po co w ogóle o niej wspominał? Nie
potrafił tego zrozumieć, przecież ona nie miała z tym nic
wspólnego. Chyba tylko tyle, że na końcu go własnoręcznie zabije
za siostrę. Mimo to jednak nie potrafił wyrzucić jej z głowy. W
końcu, po dłuższym czasie dotarł do mieszkania. Zdjął jedynie
kurtkę i od razu położył się na łóżku, momentalnie opływając
w krainę Morfeusza.
***
–
Majka! – Kiedy tylko weszła do domu, ojciec wychylił się z
salonu. – Chodź na chwile.
–
Coś się stało? Jestem zmęczona... Czemu jeszcze nie śpisz?
–
Kto to był? Kto cię odwiózł?
–
Tato... – Westchnęła. – Paweł, kolega z pracy. – Odwróciła
się, chcąc pójść na górę.
–
Czyli takich masz teraz znajomych?
–
Jakich?! – Natychmiast spojrzała na ojca. – Wiesz o nim
cokolwiek?!
–
Wiem gdzie pracuje.
–
Tak? Przecież ja też tam pracuję!
– I
dobrze wiesz, że mi się to nie podoba. Majka! – Zawołał jeszcze
za córką, ale była już na schodach.
–
Zostaw mnie!
Zamknęła
drzwi do swojego pokoju i położyła się na łóżku, biorąc
głęboki wdech. Miała tego dosyć. Ile razy w ten sam sposób
próbował selekcjonować jej znajomych ze szkoły. A Pawłowi
przecież nic nie mogła zarzucić. Wręcz przeciwnie.
***
Powoli
zaczął się budzić pod wpływem słońca padającego na jego
twarz. Otworzył oczy, jednak od razu je zamknął, zakrywając twarz
poduszką.
– O
Boże... – Jęknął, czując tępy ból głowy. Po dłuższej
chwili dopiero zmusił się, by wstać. Powoli przeszedł do kuchni i
od razu sięgnął po butelkę wody stojącą na blacie. Przeszukując
szufladę z lekami, w końcu trafił na pudełku leków
przeciwbólowych. Usiadł przy stole i przymknął oczy z nadzieją,
że za jakiś czas połknięta tabletka chociaż trochę zmniejszy
ból. Mimowolnie w jego głowie pojawiła się myśl, że w ostatnim
czasie, wychodząc często z Beatą, odzwyczaił się od takiego
stanu. Potrząsnął głową, jednak od razu pożałował tak
gwałtownych ruchów.
Kilkanaście
minut później podszedł powoli do lodówki, wyjął z niej kubeczek
kefiru, dziękując sobie w duchu, że kupił ostatnio kilka, i
usiadł na kanapie w salonie. Westchnął, spoglądając na książki
i notatki rozłożone na stoliku. Miał temu poświęcić cały
czwartkowy wieczór, podczas gdy jedynie przejrzał kilka rzeczy. W
weekend miał zająć się kolejną porcją materiału. Przymknął
oczy, obiecując sobie, że zajmie się tym zaraz jak tylko poczuje
się trochę lepiej. Jednak po chwili podniósł powieki i sięgnął
po książkę. Wolał męczyć się nad tym niż swoimi myślami.
***
–
Cześć Beata... – Pakując kilka rzeczy do torebki, odebrała
uparcie dzwoniący telefon. – Prezentacja? Wiem, pamiętam. Chcesz
do tego teraz usiąść? Ja teraz idę do pracy, ale koło 16 będą
wolna... Okej... Przypomnij mi jeszcze tylko jaki masz ten temat?
Będę myśleć. – Uśmiechnęła się. – Pa.
Wrzuciła
komórkę do torebki i wyszła z pokoju. Zbiegła na dół, od razu
kierując się do przedpokoju. Chwyciła kurtkę i zajrzała do
kuchni.
–
Pani Jadziu, ja wychodzę.
–
Aha, Majeczko, zaczekaj. – Kobieta wyszła za nią do przedpokoju.
– Tata chciał, żebyś była na obiedzie.
–
Nie dam rady. – Pokręciła głową. – Obiecałam, że pomogę
Beacie. Muszę już iść, do widzenia.
Zamknęła
za sobą drzwi i kręcąc głową, ruszyła w kierunku przystanku
autobusowego. Jak zwykle dla jej ojca w ten sposób było najłatwiej,
postawić ją przed faktem dokonany. Nie miała najmniejszego zamiaru
spełniać jego oczekiwań.