– Cześć! –
Uśmiechnęła się, kiedy w telefonie usłyszała głos Kellera. –
Co robisz? Ja też... Właśnie wyszłam ze szkoły. Znajdziesz dla
mnie chwilę? Teraz? Maaaks... Okej. – Kąciki jej ust uniosły się
jeszcze wyżej, kiedy przyszły lekarz w końcu zgodził się na
spotkanie.
Nie widzieli się
już od ponad tygodnia.
Oboje tak bardzo wpadli w wir nauki, że rozmawiali ze sobą zaledwie
kilka razy. Kąciki jej ust uniosły się wysoko ku górze, kiedy
zatrzymał samochód po drugiej stronie ulicy. Przebiegł jezdnię i
podszedł do brunetki, od razu muskając jej skroń.
– Czeeść...
– wspięła się na palce, by musnąć jego usta i zaraz potem
wtuliła się w jego ramiona. – Jak ja się za tobą stęskniłam...
– Ja
też.
– Obiecaj,
że spotkamy się jeszcze w tym tygodniu...
– Postaramy
się – zmusił się do uśmiechu. – Spacer? – Odkąd
zadzwoniła, namawiając go na spotkanie, w żaden sposób nie
potrafił zebrać myśli. Jakiś głos nieustannie powtarzał mu w
głowie, że musi z nią w końcu porozmawiać, jednak na sama myśl
o tym ogarniało go przerażenie. Nie miał tyle odwagi. Zwłaszcza
kiedy przyjechał tutaj, podszedł do niej, a ona patrzyła na niego
w taki sposób...
– Keller!
– roześmiała się. – W ogóle mnie nie słuchasz.
– Słucham.
Mówiłaś jak bardzo tęskniłaś... – Objął ją w pasie i
musnął usta. – Chodź... – Zaraz potem splótł dłoń z jej
dłonią i pociągnął za sobą w stronę parku. – Jak polski?
– Nie, Maks. Tylko
nie to. Nie rozmawiajmy o szkole, proszę. Tata nie rozmawia ze mną
już o niczym innym, a ja siedzę w tych książkach bez przerwy. Ale
na szczęście mam ciebie – uśmiechnął się, puszczając jego
dłoń i obejmując go w pasie.
***
Odwiózł Beatę do
domu i od razu pojechał do siebie. Próbowała namówić go, by
wszedł chociaż na chwilę ale wykręcił się ogromem nauki, do
której musiał usiąść jeszcze tego dnia.
Wszedł do
mieszkania i prawie natychmiast usiadł na kanapie, biorąc w dłonie
jedną z książek leżących na stoliku. Zupełnie jednak nie
potrafił się skupić. Ciągle jego myśli krążyły wokół
brunetki. Na szczęście mam ciebie. Uważała, że pośród
nawału nauki przed matura on dawał jej jakąś... równowagę i
spokój. Odłożył książkę i ukrył twarz w dłoniach. Po raz
kolejny dzisiaj poczuł, że naprawdę już jest za późno, że
każdy jego ruch sprawi, że będzie źle albo jeszcze gorzej...
***
– Co jest? –
podniósł wzrok na brunetkę, kiedy podeszła do baru, czekając aż
wypełni kolejny kufel piwem.
– Nic. Kolejny o
której pani kończy... – westchnęła zirytowana.
– Który?
– Przestań! –
roześmiała się.
– I tak nie
potrzebujesz pomocy, od razu świetnie się nauczyłaś sobie z nimi
radzić – spojrzał na nią ciepło, stawiając na jej tacy piwo i
cole. – Ósemka.
Podążyła w
kierunku kolejnego stolika, by chwilę później zająć miejsce obok
Pawła za barem.
– Czy oni nie mają
co robić w środę wieczorem? – westchnęła, gdy kolejne grupka
osób podchodziła do baru.
– Studenci –
wzruszył ramionami, odwracając się do kolejnego klienta.
– Piwo poproszę...
– chłopak rzucił od razu.
– Już podaję...
– odwrócił się na moment, by chwilę później postawić przed
chłopakiem zamówiony alkohol.
Siedział przy
barze, biorąc co chwilę w usta kolejny łyk piwa. Powinien być
teraz w domu i się uczyć... Jednak nie był w stanie się skupić.
Chociaż wyszedł, by oderwać się od wszystkiego, jego myśli
ciągle krążyły wokół Beaty. Był skończonym kretynem. Tego był
już pewien i dałby wszystko, żeby ktoś mu teraz powiedział co z
tym wszystkim zrobić. Cały czas powtarzał sobie, że powinien z
nią porozmawiać jak najszybciej, dzisiaj jednak słuchając jej,
uświadomił sobie coś zupełnie innego. Z każdym dniem krzywdził
ją coraz bardziej, ale to chyba nie był dobry moment na szczerą
rozmowę. Jasińska miała ambitne plany, chciała dostać się na
medycyną, a już za kilka tygodni czekały ją decydujące egzaminy,
na których musiała uzyskać wyniki zbliżone do maksymalnych. A
gdyby teraz powiedział jej prawdę... Nie mógł mieć pewności jak
by się to wszystko potoczyło.
Westchnął,
rozglądając się po sali i zauważając na parkiecie same wtulone w
siebie pary. Nawet obok niego siedziała urocza brunetka, cały czas
z zachwytem wpatrująca się w chłopaka, z którym rozmawiała.
Powędrował spojrzeniem nieco dalej. Kolejna zakochana para.
Odwrócił wzrok wziął spory łyk piwa. Zaraz potem jednak wrócił
spojrzeniem w ostatnie miejsce. Coś było nie tak. Kojarzył tę
dziewczynę, na pewno nie był klientką, a próbujący ją obejmować
facet wyraźnie chwiał się na nogach. Zeskoczył z krzesła i
ruszył w tamtym kierunku.
– W porządku? –
spojrzał w oczy brunetce, ubranej w czerwoną, firmową koszulkę.
Od razu zauważył w nich błysk strachu.
– Nie twój
interes. – Brunet odwrócił się w jego stronę, mierząc go
wzrokiem.
– Twój też nie –
odpowiedział natychmiast i znów spojrzał na dziewczynę. – Idź
stąd.
Nie musiał jej
tego powtarzać dwa razy, od razu zniknęła w drzwiach kilka metrów
dalej.