Otworzyłam odpowiedniego worda i okazało się, że mam całkiem sporo kolejnej części od kiedyś tam, a że powinnam czytać Schulza, którego nie potrafię przetrawić... dokończyłam i jest ;D
- Dlaczego mnie tak nie
lubisz? - Usłyszała tuż za sobą głos Kellera, kiedy tylko
znalazła się za drzwiami sali.
- ... - Odwróciła się w jego stronę, spoglądając mu w twarz. - Co? O co ci chodzi?
- Zrobiłem ci coś?
- Nie muszę cię lubić. - Wzruszyła lekko ramionami, patrząc chłodnym wzrokiem na chłopaka. - Po prostu pracujmy.
- Tylko ja ci nic nie zrobiłem. - Rzucił jeszcze za nią, kiedy już odchodziła.
- ... - Odwróciła się w jego stronę, spoglądając mu w twarz. - Co? O co ci chodzi?
- Zrobiłem ci coś?
- Nie muszę cię lubić. - Wzruszyła lekko ramionami, patrząc chłodnym wzrokiem na chłopaka. - Po prostu pracujmy.
- Tylko ja ci nic nie zrobiłem. - Rzucił jeszcze za nią, kiedy już odchodziła.
***
Kiedy tylko zauważyła dziewczynę wchodzącą do klubu, wiedziała, że nie dobrze jest. Alicja do baru i rzucając gwałtownie torebkę na krzesło, usiadła na sąsiednim.
- Co się znowu tak wkurzasz, co? - Spojrzała uważnie na przyjaciółkę, jednocześnie nalewając piwo.
- Idiota. - Wyrzuciła tylko z siebie, splatając dłonie na barze.
- Kto?
- Nadęty dupek. Udaje świętego, bo on przecież nie wie gdzie jest Beata i dlaczego nie wróciła do domu na noc. I jeszcze robi z siebie biedaczka. Bo ja go nie lubię.
- Maks. - Odpowiedziała sama sobie.
- No Maks. - Przytaknęła, biorąc głęboki wdech i próbując się uspokoić.
- Chyba muszę go w końcu poznać. Może zrozumiem dlaczego cię tak denerwuje. - Uśmiechnęła się.
- Majka...
- Okeej... To mów jak zajęcia? Było tak źle? - Zapytała, stawiając wysoką szklankę na tacy i przesuwając w stronę Zuzy, czekającej po drugiej stronie baru.
- I właśnie to jest najgorsze. Bo cholera, jest zdolny. I dużo wie. Przez to wszystko w ogóle nie mogłam się skupić, a on... no co, uratował nas. - Wzruszyła ramionami.
- Może... sam w sobie też nie jest taki zły?
***
- Czeeść! - Uśmiechnęła się szeroko, podchodząc do Maksa czekającego na nią pod szkołą i zarzuciła ręce na jego szyję, wtulając w nią policzek. - Jak zajęcia z Alą?
- Skoro przyszedłem, to chyba nie najgorzej. - Uśmiechnął się. - Chodź... - Ujmując ją za rękę, pociągnął w stronę samochodu. Otworzył jej drzwi i gdy wsiadła, przeszedł na stronę kierowcy.
- Naprawdę nie znajdziesz dzisiaj ani chwili? - Spojrzała na niego, kiedy przekręcił kluczyć w stacyjce i ruszył z parkingu.
- … - Pokręcił
przecząco głową. - Ostatnio trochę odpuściłem, muszę usiąść
w końcu do książek. I nie patrz tak! Sama chcesz być lekarzem,
wiesz jak jest... Odwiozę cię do domu i spadam.
- Wiem. - Westchnęła.
- Jesteśmy. - Uśmiechnął się, odpinając pas i wysiadając z samochodu. Otworzył jej drzwi kiedy wysiadła spojrzał w oczy. - Też żałuję, że muszę jechać.
- … Ujęła jego dłonie i wspinając się na palce, czule musnęła jego usta. - Kocham cię. - Wyszeptała patrząc w jego tęczówki i w końcu uśmiechając się do siebie, odeszła w stronę domu.
- Jesteśmy. - Uśmiechnął się, odpinając pas i wysiadając z samochodu. Otworzył jej drzwi kiedy wysiadła spojrzał w oczy. - Też żałuję, że muszę jechać.
- … Ujęła jego dłonie i wspinając się na palce, czule musnęła jego usta. - Kocham cię. - Wyszeptała patrząc w jego tęczówki i w końcu uśmiechając się do siebie, odeszła w stronę domu.
***
Wchodząc wieczorem do domu z zaskoczeniem zauważyła ojca siedzącego w salonie. Zazwyczaj kiedy wracała, albo już spał, albo pracował w swoim gabinecie. Tym razem wyraźnie na nią czekał.
- Cześć. - Uśmiechnęła się blado, zdejmując kurtkę i wchodząc do pomieszczenia. - Coś się stało? - Zapytała, nie wiedząc czego się spodziewać. Chciała łudzić się, że Chojnacki zrozumiał, że nie może przez cały czas za nią decydować.
- Musiało coś się stać, że chcę porozmawiać z własną córką?
- Tato, ty ze mną nie rozmawiasz. - Przysiadła na skaju fotela.
- Majka, daj już spokój z tym przedstawieniem. Udowodniłaś, że możesz postawić na swoim i już wystarczy.
- Co? Tato! Ty naprawdę nie rozumiesz? - Poderwała się z mebla. A więc jednak. Nie miał zamiaru odpuścić.
- Maja!
- Nie rozumiesz, że nie zrezygnuję z tej pracy?! To nie jest demonstracja! To jest moje nowe życie! I nie przekonasz mnie. - Pokręciła głową, wchodząc na schody.
Nie wierze! :-o
OdpowiedzUsuńJeej! <3 Kocham Cie, Mala! ;**
Teraz tylko dalej, dalej :D
Si! :o
UsuńKooooocham! <3 [i opko i Ciebie :*]
I malutkie pf! Bo pytałam i mówiłaś, że nic ne ma! A było. :P
No to... kiedy kolejna część? Haha :D
Olcia! Nie wk...urzaj! ♥
UsuńSuper, że coś się pojawiło! Twoje opowiadanie jest jednym z moich ulubionych. :D Mam nadzieję, że niedługo następna część. ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się!
UsuńAle teraz naprawdę nie mogę niczego obiecać...
W każdym razie postaram się Was nie zawieść :)