Kiedy w końcu dziewczyna wyszła z mieszkania, położył się z powrotem na łózko i biorąc głęboki wdech, zakrył twarz dłońmi. Przecież już jakiś czas temu uświadomił sobie, że zabrnął w ślepy zaułek, ale mimo to nic nie zmienił, nie wycofał się... Westchnął głęboko i podniósł się, ruszając prosto do łazienki. Wziął szybki wdech i wrócił do książek. Mimo wszystko anatomia wymagała chwili jego uwagi.
***
- Keller! Idziesz z nami?! - Odwrócił się słysząc za sobą wołanie znajomych.
- Dzisiaj nie mogę! - Odkrzyknął, kręcąc głowa. Przez cały dzień na uczelni nie potrafił znaleźć sobie miejsca, ani skopić się na zajęciach. Za każdym razem kiedy natykał się na Alicję przed oczami miał jej młodsza siostrę. Teraz potrzebował chwili spokoju bez żadnych znajomych twarzy.
- Ale przestań! Jest piątek wieczór!
- Nie mogę! - Pozostał przy swoim i od razu ruszył spod uczelni.
Wszedł do pierwszego lepszego klubu i usiadł przy barze, wybierając specjalnie odcinek przy który nie było jeszcze wielu gości.
- Piwo. - Spojrzał na barmana. - Albo nie. Whisky. Podwójną. - Zmienił zdanie zanim tamten zdążył sięgnąć po odpowiednią szklankę.
- Proszę. - Blondyn postawił przed nim trunek i zajął się kolejną osobą.
Od razu wypił całą zawartość szklaneczki.
- Cześć... - Urocza blondynka przystanęła obok niego. - Mogę? - Wskazała wolne krzesło tuż obok Kellera.
- Zajęte. - Spojrzał na nią katem oka. - Jeszcze raz to samo. - Skinął na chłopaka za barem.
Paweł postawił kolejna szklankę whisky przed młodym chłopakiem i wyszedł na moment do magazynu.
-Mówiłem, żebyś tego teraz nie robiła. - Spojrzał na dziewczynę próbująca uporać się z kartonami pozostałymi po dostawie. - Ja się nie rozdwoję.
-Tylko nie krzycz jak się ktoś na tym zabije. - Nie patrząc w jego kierunku, wyminęła go i wyszła na salę. Chociaż miała wyrzuty sumienia, nie potrafiła tym razem pierwsza wyciągnąć reki. Sama nie wiedziała dlaczego. Po chwili ruszył za nią i biorąc do reki ściereczkę i mokry kufel zajął miejsce tuż obok obsługiwanego wcześniej ciemnego szatyna. Chłopak siedział ze wzrokiem utkwionym w pustej szklance. Z reguły nie lubił wdawać się w dyskusje z gośćmi, raczej tylko słuchał, teraz jednak coś zmusiło go żeby się odezwać.
- Kłopoty?
- … - Podniósł na niego zaskoczone spojrzenie. - Można tak powiedzieć. Jeszcze raz. - Przesunął w jego stronę szklankę.
- To nie pomoże. - Uśmiechnął się delikatnie, spełniając życzenia klienta.
- Ale i nie zaszkodzi. - Zanurzył usta w trunku. Chwilę później wyjął z kieszeni wibrującą komórkę. Nowa wiadomość. Nacisnął pokaż i pokręcił delikatnie głową, odczytując treść: Kiedy znowu się zobaczymy? Muszę porządnie usiąść do książek, ale dla ciebie zawsze znajdę czas. Kocham cię. Rzucił komórkę na bar i dopił zawartość swojej szklanki. - Czemu one na wszystko muszą patrzeć kocham albo nie kocham...
- Bo to jest ważne? - Spojrzał na chłopaka, wracając z powrotem od jednego z gości. - Ona kocha czy nie?
- Właśnie kocha... Nalej mi jeszcze. A ja przecież nie chciałem jej krzywdzić! Wiem, jestem skończonym kretynem.
- …
- Ona jest inna, młodsza, delikatna... Co mam jej teraz powiedzieć?! Sorry, spałem z tobą, ale nic nie czuję?!
- Tego ci nie powiem.
- Szkoda. - Wypił nową porcję alkoholu.
- Ale powiem, że takie rzeczy lepiej załatwić prędzej niż później.
- Paweł... - Majka podeszła do blondyna, odzywając się szeptem. - Miałam ci pomóc, a nie pracować za ciebie. - Zmierzyła go jeszcze wzrokiem i ruszyła na sam koniec sali.
- Taa... Wiem, że to głupio brzmi, ale naprawdę mnie to przeraża... Pierwszy raz... Nie wiem... - Mówił już jakby bardziej do siebie, niż do chłopaka naprzeciwko. - Beata... niby jest miło, ale...
- Ale to nie to.
- I jest jakoś... nie potrafimy tak normalnie być, rozmawiać... Alicja... - urwał.
- Alicja?
- Ładna. - Skinął w stronę Chojnackiej przechodzącej tuż obok nich. - Gratuluję.
- Co?
- Nie znam się, ale od razu widać jak patrzycie... Nalej mi jeszcze...
***
- Zaczekaj! - Krzyknął za Majką, zamykając w pośpiechu klub. - Czekaj, chodź. Odwiozę cię, porozmawiamy.
- Przejdę się. - Chciała się odwrócić, jednak chwycił ją za rękę.
- Majka. Daj spokój, co? Chciałem cię przeprosić.
- …
- Wiem, że okropnie się zachowałem. Najpierw ci opowiedziałem, potem kazałem zapomnieć, a przecież... sam wiem, że to nie jest takie proste. - Uśmiechnął się blado.
- … - Pokręciła głową. - To ja nie powinnam naciskać. Rozumiem, że nie chcesz o tym rozmawiać. Tylko po prostu... jeżeli będziesz chciał to ja jestem.
- Wiem. - Kąciki jego ust uniosły się wyżej. - Chodź tu. - Przygarnął ją do siebie i przytulił. - Dziękuję. To co... - odsunął dziewczynę od siebie, kładąc dłonie na jej ramionach – zgoda?
- Zgoda. - Uśmiechnęła się.
- No! To teraz chodź, bo zimno! Swoją drogą... cały czas się zastanawiam co w tobie jest...
- To znaczy? - Uniosła brwi, wsiadając do samochodu.
- Dlaczego potrafię rozmawiać z tobą o takich rzeczach...
- Dlatego, że ja nie znając cię w ogóle, opowiedziałam ci całe swoje życie?
- Oojj nie... - Roześmiał się. - Tylko nie chciej poznawać całego mojego. To by ci nie wyszło na dobre. - Pokręcił głową i po chwili zamilknął, próbując skupić się na drodze. Cały czas jednak myślał o tym co usłyszał dzisiaj od tamtego chłopaka. Kiedy przed klubem trzymał Chojnacką w ramionach, od razu wróciły do niego jego słowa. Roześmiał się w duchu, przecież to było totalna abstrakcja. Owszem, lubił ją, ale tylko lubił. I był święcie przekonany, że nigdy to się nie zamieni w nic więcej. Mimo wszystko jednak obiecał sobie, że musi pilnować, by na pewno to się nie stało. Zwłaszcza z jej strony.